Samodzielne Postępowanie Noacha
Komentarz do parszy „Noach” (części „Noach”):
Bereszit/1Moj/Genesis/Rdz 6,9-11,32; Iz 54,1-55,5; 1P 3,18-22.
Samodzielne postępowanie jest konieczne by ratować siebie i innych.
Rozważanie należy zacząć od samodzielnego
przeczytania lub wysłuchania fragmentów Biblii.
1. Samodzielne Postępowanie Noacha
„Oto dzieje Noacha: Noach był mężem sprawiedliwym;
nieskazitelnym był on za czasów swoich;
z Bogiem postępował Noach.”
(Bereszit/1Moj/Genesis/Rdz 6,9)
Noach jest pierwszym szczególnym, znaczącym słowem w parszy i tytułem czytania,
ale ten tradycyjny podział Tory nie musiał koniecznie być dokonany w taki sposób
(bo np. podział Biblii na rozdziały i wersety dzieli ten fragment nieco wcześniej);
a jednak postanowiono uczynić to w sposób, który koncentruje na nim uwagę…
Czemu tytułem nie jest „zagłada” albo „potop”, ale imię człowieka z tej historii?
Czemu w rozważaniu tej części dziejów trzeba tak bardzo skupiać się na Noachu?
Noach za życia mimo sprawiedliwości był najbardziej wzgardzonym człowiekiem:
choć to właśnie za jego sprawą ocalona została nie tylko ludzkość, ale i zwierzęta,
był on szanowany jedynie przez swą najbliższą rodzinę, a nawet to nie do końca;
zaś wszyscy inni ludzie, potem nawet jego dalsze potomstwo, zupełnie nim wzgardzili,
nie posłuchali ostrzeżeń, nie przygotowali się na potop, nie żyli sprawiedliwie,
po potopie wybrali innych przywódców, inne wartości i inny sposób życia…
„I_powiedział Bóg do_Noacha:
Koniec wszelkiego ciała przyszedł do_oblicza_Mego,
bo napełniła_(się) ta_Ziemia bezprawiem z_oblicz_ich
i_oto_ja wygubię_ich (z)_oto tej_Ziemi.
Uczyń dla_siebie skrzynię (z)_drzewa gofer,
przegrody zrób (w)_oto tej_skrzyni
i_posmołują ją z_wnętrza i_z_zewnątrz smołą.
(…)
I_ustanowię oto Przymierze_Moje (z)_Tobą
i_wejdziesz do tej_skrzyni ty i_synowie_twoi
i_żona_twoja i_żony synów_twoich z_tobą
i_z_wszelkiego tego_żyjącego z_wszelkiego ciała
(po)_dwoje z_wszystkiego przyprowadzisz do tej_skrzyni
dla_zachowania z_tobą samiec i_samica (niech)_będą
z_ptactwa w_gatunku_jego i_z_bydła w_gatunku_jego
z_wszystkiego pełzającego (na)_tej_glebie w_gatunku_jego
(po)_dwoje z_wszystkiego wejdą do_ciebie dla_zachowania;
a_ty weź dla_siebie z_wszelkiego pokarmu, który (będzie)_jedzony
i_zgromadź u_siebie i_będzie dla_ciebie i_dla_nich na_pokarm.
I_uczynił Noach wszystko, co nakazał mu Bóg, tak uczynił.„
(Bereszit/1Moj/Genesis/Rdz 6,13-14.18-22)
„Jeśli bowiem ten Bóg aniołów gdy_zgrzeszyli nie oszczędził,
ale więzami mroku strąciwszy_do_Tartaru wydał na sąd zachowanych
i starożytnego świata nie oszczędził,
ale ósmego Noacha sprawiedliwość ogłaszającego ustrzegł
potop świata bezbożnych sprowadziwszy.”
(2P 2,4-5)
Bóg nakazał Noachowi wykonanie ogromnego dzieła:
budowa skrzyni o wymiarach 300x50x30 amot (150x25x15 metrów)
wymagała ścięcia wielu drzew, ich transportu, obróbki i złożenia,
a oprócz tego trzeba było jeszcze zebrać zwierzęta i zapas pożywienia;
w czym Bóg oczywiście błogosławił i co wspierał jak sam zamyślił,
ale nie sprawił np., że zwierzęta same przyszły i weszły do środka,
jak to często bywa przedstawiane na obrazach i w filmach;
więc dla Noacha, jego 3 synów i ich żon było to mnóstwo pracy,
na którą na pewno potrzebowali dziesiątek lat i wielu podróży,
do której prawdopodobnie potrzebowali zatrudniać pracowników
(którym trzeba by zapłacić za trud, jaki mieli wkładać w tę sprawę),
a o którą bez wątpienia pytało wielu ludzi, którzy to choćby widzieli…
Mimo tego, że Noach był „ogłaszającym sprawiedliwość” (2P 2,5)
i mimo tego, że słowem i czynem mógł zaświadczyć wielu ludziom,
gdy przez kilkadziesiąt lat podróżował po świecie zbierając zwierzęta;
potop przetrwała tylko jego rodzina – według Biblii 8 osób (1P 3,20),
więc nikt Noacha nie posłuchał, nikt nie przyjął jego ostrzeżeń,
nikt nie postąpił w sposób, który pozwoliłby przetrwać…
O ile w zdeprawowanym świecie przed potopem to mogło nie dziwić,
to zaskakujące i znacznie gorsze jest, że podobnie stało się po potopie:
choć Noach to ojciec całej ocalałej ludzkości, przodek wszystkich ludzi,
więc naturalnie starszy, głowa rodziny, przywódca rodu, plemienia, narodu,
to nawet biblijna historia nie pokazuje, żeby on pełnił taką funkcję,
a niedługo później wprost temu przeczy podając innego władcę:
„…a Kusz spłodził Nimroda:
ten począł być mocarzem na ziemi.
Był on mocarzem, myśliwym od_oblicza יהוה [Boga].
Przeto się mawia: jako Nimrod mocarz,
myśliwy od_oblicza יהוה [Boga].
A był początek panowania jego w Babelu,
i Erechu i Akadzie, i w Kalne, w ziemi Szynear.
Z ziemi tej wyszedł do Aszuru
i zbudował Ninewę, i Rechobot-Ir, i Kalach.”
(Bereszit/1Moj/Genesis/Rdz 10,8-11)
Według historii w Biblii władcą ludzi po potopie
nie był ani Noach ani nawet Szem, którego wyznaczył,
ale stał się takim Nimrod – syn Kusza, wnuk Chama,
czyli tego, który znieważył Noacha i zhańbił własną matkę
stając się ojcem Kanaana, który był równocześnie jego bratem
otrzymując przekleństwo poddania braciom – Szemowi i Jafetowi
(Bereszit/1Moj/Genesis/Rdz 9,18; 9,22; 9,25-27).
Choć Nimrod nie był tym, który miał objąć zwierzchność nad ludźmi,
nie był nawet potomkiem tego, któremu Noach tę funkcję przekazał;
to właśnie on stał się władcą i podporządkował sobie większość ludzi,
tak że służąc mu zaczęli budować wieżę na znak swej i jego chwały
(„Przyczyny Zagłady Ludzkości” i „Co Ludzie Robili Przed Potopem?„),
którą odbierał większą niż sam Bóg – [we czci] był przed יהוה [Bogiem],
więc stał się przedmiotem ogromnego bałwochwalstwa
i od niego się ono po potopie znów zaczęło…
Dlaczego stało się tak, że ludzie zlekceważyli sprawiedliwego Noacha,
a przyłączyli się i stali się posłuszni komuś tak marnemu i niegodziwemu?
Noach zapowiadał plagę, która nastąpi za wiele lat, czego nie było widać,
gromadził pary zwierząt i zapasy jedzenia, a nie wielkie armie i skarby,
budował drewnianą skrzynię, a nie wielkie miasta, co nie robiło wrażenia;
więc ludzie nie interesowali się tym bardzo i nie traktowali tego poważnie…
Nimrod dokonywał spektakularnych dzieł, którymi mógł się popisywać,
robił to, co ludzie mogli podziwiać, pokazywał to, co mogli chcieć mieć,
przedstawiał to, do czego chcieli się przyłączać, bo było wielce atrakcyjne;
więc ludzie interesowali się jego ofertą i uznali za swój wzór i przywódcę…
Ludzie niechętnie wybierają trud, który zaspokaja prawdziwe potrzeby,
ludzie niechętnie zastanawiają się nad problemami i odpowiedzialnością,
ludzie niechętnie myślą o przyszłości, o którą trzeba należycie zadbać…
Ludzie chętnie wybierają łatwą satysfakcję, która zaspokaja pożądliwość,
ludzie chętnie bezmyślnie postępują nieodpowiedzialnie i szkodliwie,
ludzie chętnie wezmą chwilową satysfakcję nawet za cenę braku przyszłości…
Noach był człowiekiem wartości i ideałów, które wymagają pracy nad sobą,
do których trzeba dojrzeć, które wykształcić doświadczeniem i rozważaniem,
co jest wzniosłym celem, do którego nie doszli nawet wszyscy jego synowie.
Nimrod był człowiekiem korzyści i zysków, które da się osiągać cudzym kosztem,
które są na wyciągnięcie ręki, które wydają się podane na tacy w prosty sposób,
co jest prymitywnym stanem, w którym człowiek jest nawet bez żadnych starań.
Z powodu tych skrajności Noach nie znalazł uznania w zepsutym świecie
i trudno mu było pociągnąć w górę nawet potomków, którzy mieli wybór.
Z powodu tych skrajności Nimrod mógł łatwo „zabłysnąć” wśród ludzi
i łatwo mu było pociągnąć w dół większość osób, które miały wybór.
2. Wybór Autorytetów Wśród Ludzi
Porównanie Noacha i Nimroda to nie tylko dawna biblijna historia,
ale dokładnie tak samo jest i ten sam problem występuje obecnie…
Ludzie bardzo często jako swe ideały, przedmioty uwielbienia i przywódców
wybierają celebrytów: sportowców, muzyków, aktorów, tancerzy, modelki, bogaczy,
którzy najczęściej imponują najwyżej „ładnym wyglądem” i dawaniem satysfakcji
ze swego „osiągnięcia” lub zwycięstwa w jakiejś rywalizacji bez praktycznego znaczenia,
do którego naśladowania nie prowadzą innych, bo samo bycie świadkiem im wystarcza
(nie jest problemem uprawianie i rywalizacja w sporcie, muzyce ani innych dziedzinach,
lecz nadmierna fascynacja dokonaniami innych, często przy braku własnej praktyki)…
Nawet w sprawach wiary i religii często wybiera się zdobne szaty i przepych świątyń,
a nie duchowe życie, sprawiedliwość, mądrość i świętość zborów i ich starszych…
Ludzie bardzo rzadko jako autorytet cenią np. nauczyciela, lekarza czy społecznika,
który praktycznie anonimowo wkłada swój trud w poprawę sytuacji innych osób,
o czym nawet korzystający zbyt długo nie pamiętają, a wielu takimi nawet gardzi;
bo to nie imponuje, nie jest widoczne i bywa, że nie wiedzą o tym nawet sąsiedzi,
a z czego swą własną satysfakcję można mieć dopiero naśladując taką postawę,
dopiero gdy też dojrzeje się do przekonania, że dobrze jest tak czynić…
W każdym powiecie, w każdym małym regionie każdego kraju świata
są ludzie z nowotworami, chorzy, niepełnosprawni, w podeszłym wieku;
więc na pewno potrzeba hospicjów czy domów pomocy społecznej
i stowarzyszeń lub fundacji, które będą je prowadzić lub wspierać;
a także ludzi, którzy w takich instytucjach lub sami pomagają innym,
którzy chcą zaangażować się w przemianę świata na lepsze…
Jeśli ktoś w takiej małej skali zbiera pieniądze lub z owoców własnej pracy pomaga,
to skutki tych działań są równie ważne, a trud większy niż w wielkiej organizacji,
bo sam prowadzący musi robić to, do czego akcje werbują setki wolontariuszy;
a jednak ten większy trud zwykle spotyka się z mniejszym uznaniem i poparciem…
Różne wielkie organizacje okazyjnych zbiórek pokażą w telewizji reklamy z celebrytami
i dzięki efektownej promocji setki wolontariuszy zbiorą dary od tysięcy innych ludzi;
a choć nie jest to zasługą samego organizatora, ale raczej darczyńców i pracowników,
to osoba na świeczniku zbiera całą sławę za owoce wysiłków i szczodrości innych
i jest traktowana tak, jakby to ona sama przekazywała te miliony na szczytny cel.
Jeśli wielkie ogólnokrajowe czy światowe fundacje zbierają na potrzebne sprawy,
to jest dobre i słuszne, że cele jak pomoc ubogim czy leczenie chorych są realizowane;
ale to samo można by osiągać bez takiego rozgłosu, gdyby ludzie sami chcieli działać
i naturalnie robili to lokalnie i na co dzień bez potrzeby medialnych popisów,
którymi trzeba prowokować do okazyjnej szczodrości i dawać poczucie dumy,
że wyjątkowo zrobiło się coś, co zwykle jest unikane i omijane z daleka…
Nimrod z pewnością nie czynił samego zła, które krzywdziło i powodowało straty.
Ogromna część jego władzy i działalności musiała być korzystna i się podobać,
żeby zdobywać popularność, poparcie i posłuszeństwo dla gorszych decyzji;
żeby ludzie godzili się na zło, które było z tym zmieszane i im przemycane,
np. żeby dać się namówić lub przymusić do bezsensownej budowy wieży,
żeby wykorzystywać innych ludzi do swych celów, jednych przeciw innym…
Problemem w tym wszystkim jest gra na ludzkich emocjach,
jednostronne przedstawianie części faktów i manipulowanie nimi,
żeby prosto wzbudzić podziw lub wrogość zamiast rzetelnej oceny
i zamiast rozsądnego, umiarkowanego rozstrzygnięcia sprawy,
które może być zupełnie inną drogą niż podawane skrajności…
3. Pomoc Cudzoziemcom i Granice
3a. Pouczenia w Torze i w Historii w Tanakhu
Przykładem sprawy, która obecnie wzbudza emocje i jest tak manipulowana
są także migranci na granicach i różne sposoby postępowania wobec nich:
– jedni twierdzą, że nakazem Biblii i obowiązkiem „chrześcijan” jest ich przyjmować,
a uwagę skupiają na małych dzieciach, które np. czekają z rodzicami w lasach;
– inni twierdzą, że trzeba odpowiedzialnie bronić granic i ludzi w kraju
powstrzymując nielegalny napływ podobno terrorystów i zboczeńców;
dlatego warto nie osądzać tego tylko cząstkowo ani pochopnie,
ale trzeba dokładnie przyjrzeć się jakie są Prawa Boga i wzory w Biblii:
„Nie (będziesz)_gnębił najemnika, biednego ani_ubogiego z_braci_twych
albo z_przybyszów_twoich, którzy_(są) w_ziemi_twej, w_bramach_twoich.„
(Debarim/5Moj/Deuteronomion/Pwt 24,14)
„…[Bóg] czyniący Prawo sierocie i_wdowie
i_miłujący cudzoziemca, aby_dać mu chleb i_odzienie
i_[wy]_miłujcie cudzoziemca, bo cudzoziemcami byliście w_Ziemi Micraim.”
(Debarim/5Moj/Deuteronomion/Pwt 10,18-19)
„A_gdy osiedli_(się) z_tobą przybysz w_ziemi_twojej nie (będziesz)_gnębił go,
jak_tubylec z_wami będzie dla_was przybysz mieszkający z_wami
i_(będziesz_miał)_miłość dla_niego jak_(dla)_samego_siebie,
bo_[i_wy] przybyszami byliście w_Ziemi Micraim.
Ja_(jestem) יהוה, Bóg_wasz.”
(Wajikra/3Moj/Leutikon/Kpł 19,33-34)
„Tego_społeczeństwa Ustawa jedna dla_was i_dla_przybysza tego_przybywającego,
Ustawy wieczne na_pokolenia_wasze: jak_wy tak_przybysz będzie przed_obliczem יהוה [Boga].
Tora(h) jedna i_Wyrok jeden będzie dla_was i_dla_przybysza tego_przybywającego u_was.„
(Bemidbar/4Moj/Arithmoi/Lb 15,15-16)
Pismo Święte faktycznie zakazuje poniżać i prześladować przybyłych cudzoziemców,
nie pozwala traktować ich gorzej niż rodowitych mieszkańców kraju, ale jak siebie;
według Biblii jedno Prawo ma obowiązywać tubylców i przybyszów, swoich i obcych,
ale ten fakt ma 2 strony medalu: obowiązki i przywileje dla wszystkich ludzi…
Kiedy ktoś przybywa do kraju, gdzie obowiązują i są przestrzegane te Prawa, musi:
– poznać i uznać te Prawa za obowiązujące oraz się im podporządkować;
– w praktyce postępować zgodnie z tymi Prawami, czynić według nich;
– uznać autorytet osób wyznaczonych do osądzania i dbania o porządek.
W praktyce oznacza to, że jednocześnie daje i bierze się albo wszystko, albo nic:
– nie można samemu wykonywać ani wymagać zakazanych prac w Szabat u siebie;
– nie można tak samo być przymuszonym do pracowania w Szabat dla kogoś innego;
– nie można za wykonywanie tej samej pracy dawać obcemu gorszego wynagrodzenia;
– nie można wymagać, żeby cudzoziemiec pracował więcej niż krajowiec;
– warunki pracy i wynagrodzenia mogą zależeć od umiejętności i efektywności,
ale nie od pochodzenia ani tożsamości zatrudnianego pracownika.
Warto zwrócić uwagę, że Tora(h) nie mówi tego wszystkiego
o cudzoziemcach, którzy dopiero próbują wejść do kraju i to nielegalnie,
ale o już osiedlonych, którzy mieszkają z nami, którzy są w naszych bramach,
czyli faktycznie tylko o takich, którzy weszli przez bramy do naszych miast…
W czasach biblijnych nie było ogrodzeń ani przejść granicznych między państwami
(może poza bardzo szczególnymi przypadkami jak np. przeprawy przez rzeki),
ale otoczone murami i strzeżone były główne osiedla ludności – ważne miasta,
gdzie bramy nie były tylko jedynymi miejscami, gdzie dało się tam wchodzić,
ale też miejscami urzędowania strażników i sędziów, gdzie rozstrzygano spory;
dlatego wskazanie cechy, że przybyły cudzoziemiec jest w naszych bramach
oznacza, że został sprawdzony i poinformowany o obowiązujących Prawach,
a także przyjął postawione warunki i dopełniono wszystkich formalności…
W nauczaniu Jeszui (Jezusa) Mesjasza ktoś próbujący wchodzić
w innym miejscu, inaczej niż przez drzwi, to złodziej, przestępca:
„Amen, amen, mówię wam:
ten nie wchodzący przez te drzwi do tej zagrody tych owiec,
ale wchodzący inną_drogą, ten złodziej jest i rozbójnik.”
(J 10,1)
Jasne jest więc, że kto nie wszedł przez bramę ani nawet się do niej nie zgłosił,
ten nie ma żadnych przywilejów, jakie przybyłym cudzoziemcom daje Tora(h).
Lud Boga nie ma odpowiedzialności za osoby, o których obecności nie wie,
które niezauważenie weszły i samodzielnie przebywają w lasach lub na polach,
gdzie nikt ich nie sprawdził, nie pouczył ani nie przyjął na pobyt w kraju;
ale jeśli to stanie się widoczne np. ze względu na liczebność lub szkodliwość,
musi wywołać odpowiednią reakcję, która wynika z innego Przykazania:
„Nie przesuwaj granicy bliźniego_twego,
jaką wyznaczyli starsi na_dziedzictwo_twoje,
które odziedziczyłeś w_ziemi,
którą יהוה [Bóg] daje Ci aby_posiąść_ją.”
(Debarim/5Moj/Deuteronomion/Pwt 19,14)
Skoro Tora(h) zakazuje zmieniać i nakazuje szanować
nawet granice pomiędzy bliźnimi, sąsiadami, braćmi,
to tym bardziej te pomiędzy plemionami, narodami i wrogami,
które rozróżniają dużo poważniejsze problemy i trudności;
dlatego jasnym jest, że granice muszą być strzeżone,
a ich naruszaniu trzeba stanowczo przeciwdziałać;
w Torze nie ma jednak Praw, które mówią jak to robić,
dlatego trzeba to wnioskować z historycznych wzorów
i dokładnie tak samo jak miłosierdzie dla przybyszów
opierać na doświadczeniach Iszraela w tej sprawie…
Kiedy synowie Jakuba przybyli do Micraim (Egiptów),
rządził tam człowiek o imieniu Cafnat Paneach, który zarzucił im szpiegostwo
i zakazał powtórnego przybycia jeśli nie spełnią przy tym jego warunków…
Potem okazało się, że to był ich brat Josef i dzięki niemu mogli się tam osiedlić,
ale żeby mogło się to stać, najpierw musieli uznać zwierzchność gospodarza
i fakt, że to gospodarz decyduje o tym, jak ma być na jego terytorium
(o czym Biblia mów w Bereszit/1Moj/Genesis/Rdz 42-45).
Kiedy Naród Iszraela wędrował do Ziemi Obiecanej,
Bóg zakazał im prowokować spory z narodami po drodze, ale mieli proponować,
że przejdą ich ziemie głównymi drogami i będą kupować wodę i pożywienie,
czyli uczynią wszystko jawnie, oficjalnie i nie obciążając innych, na swój koszt;
a mimo tego nawet przez Edom i Moab odmówiono im możliwości przejścia
(wystawiając do granicy wojsko, które zagrodziło drogę, ale nie atakowało,
stało uzbrojone i gotowe do walki, gdyby wchodząc stali się agresorami)
i choć niemal w każdej chwili przez te kraje prowadziłaby droga na skróty,
uszanowali zakazy, nie pytali więcej i omijali ziemie dla nich zamknięte
(o czym w Biblii mówi np. Bemidbar/4Moj/Arthmoi/Lb 20,14-21).
Kiedy Abram przybył do Ziemi Kanaan będąc bogatym,
to nie oczekiwał, że ktokolwiek cokolwiek da mu za darmo ani nic nie brał,
ale gdy czegoś potrzebował, to kupował to w zamian za swój majątek.
Kiedy Jakub przybył do Padan Aram nie mając niczego,
to nie oczekiwał, że ktokolwiek cokolwiek da mu za darmo ani nic nie brał,
ale na wszystko zapracował używając swych umiejętności i rzetelności.
Kiedy Mosze(h) (Mojżesz) przybył do Midianu nie mając niczego,
to nie oczekiwał, że ktokolwiek cokolwiek da mu za darmo ani nic nie brał,
ale na wszystko zapracował używając swych umiejętności i rzetelności.
Kiedy Gibeonici przybyli do obozu Iszraela w Gilgal (Joz 9),
zawarto z nimi przymierze i pozwolono im mieszkać wraz z Ludem Boga,
ale postawiono im warunki, które bez zastrzeżeń zgodzili się spełniać.
Kiedy armia faraona Nekho przechodziła przez Iszrael (2Krl 23,29; 2Krn 35,20)
Jaszijahu król Jahuda(ha) wyszedł zablokować mu przejście i nie pozwolić,
a choć nie udało mu się to i poległ w walce, miał możliwość tak zdecydować
i w wielu innych przypadkach skutecznie odmawiano przejścia przez granice,
np. Sdz 12,1-6 po wojnie Gileadu z Efraimem, gdy sądził Jiftach (Jefte).
W każdej biblijnej historii przybysze potrafią się porozumieć z gospodarzami
albo dlatego, że ich języki są dostatecznie do siebie zbliżone i zrozumiałe,
albo dlatego, że wszyscy znają aramejski – wtedy „wspólną mowę” regionu;
zaś migracje z bardzo odległych części świata były praktycznie niemożliwe
i zbędne jeśli celem jest np. ucieczka od zagrożenia – wystarcza sąsiedni kraj.
W czasach biblijnych nie było państwowej instytucji dla cudzoziemców
ani odpowiedzialnej za udzielanie pomocy humanitarnej obcym lub biednym,
lecz na miarę swoich możliwości robiły to indywidualnie poszczególne osoby,
które spełniały nakaz Tory wobec tych, których dotyczyły Przykazania…
Tora(h) nie nakazuje wpuszczać cudzoziemców ani nie nakazuje ich odsyłać,
ale daje wybór oparty na racjonalnej, rzetelnej i sprawiedliwej ocenie sytuacji,
więc nie ma danej z góry gwarancji czy będzie można wejść do kraju;
ale to migranci muszą postarać się to, żeby chciano ich przyjąć,
bo tylko tak jest uczciwie dla obu stron i bez naruszania porządku,
który w swoim kraju uznają, spełniają i chcą zachować gospodarze.
3b. Sytuacja Współczesna
Obecna perspektywa jest zupełnie inna niż ta ukazana w Tanakhu
(co jest podstawowym problemem, który wymaga naprawy najpierw,
a w odmiennej sytuacji trzeba jak najlepiej, choć inaczej spełnić ideę)…
Tak zwane „rozwinięte, demokratyczne kraje cywilizacji zachodniej”
uważają się, przedstawiają się i uchodzą w świecie za bardzo bogate
(choć nie są mając duże bezrobocie i co rok zaciągając wielkie kredyty,
za które finansują pozorny dostatek kosztem przyszłych pokoleń)
w związku z czym i w wyniku etyki „bezwarunkowego miłosierdzia”:
– przestępcy w więzieniu ma należeć się godne życie na koszt innych;
– bezrobotny może dostatnio żyć za różne świadczenia socjalne
(które bywają potrzebne i słuszne z właściwymi kryteriami przyznawania,
np. w przypadku ciężkiej choroby, dla osamotnionej matki z dziećmi
lub tylko na ograniczony czas braku zatrudnienia po utracie pracy,
którego potrzeba, żeby przekwalifikować się do podjęcia innej);
– migrantów trzeba zawsze wpuszczać i zapewniać im utrzymanie
nawet gdy nie potrafią się porozumieć ani nie chcą pracować;
jest tak, że ludzie są kuszeni możliwością udawania się do takich krajów,
żeby nie tylko uciec od problemów, ale jeszcze na tym skorzystać
uzyskując kosztem innych lżejsze i znacznie dostatniejsze życie,
co znacznie wykracza ponad ratunek i pomoc humanitarną…
W związku z tym trzeba rozróżnić odpowiedzialności, obowiązki i możliwości,
jakie w tej sprawie ma państwo i poszczególni ludzie, a są one skrajnie różne
i potrzeba zrównoważonego spełniania wszystkich, żeby mogło być dobrze:
1. Państwo musi bronić granic i stanowczo walczyć z nielegalną migracją,
żeby nikt nie mógł odnosić wrażenia, że może korzystać lekceważąc gospodarzy,
nie podporządkowując się obowiązującym prawom i narzucając swe oczekiwania,
żeby nikt nie przychodził z przesadnymi roszczeniami wobec chcących pomóc.
2. Poszczególne osoby lub ich celowe stowarzyszenia/fundacje
mające przekonanie i zdolność do udzielania pomocy migrantom
powinny wspierać uzyskanie możliwości legalnego przejścia granicy
(bo nielegalny migrant nie może być traktowany lepiej od legalnego).
W jaki sposób można to właściwie robić?
Jeśli osoba już mieszkająca w kraju (także cudzoziemiec)
chce umożliwić jakimś obcokrajowcom przybycie do kraju na jakiś czas
(który w razie potrzeby można potem tak samo dalej przedłużać),
to może zgłosić w odpowiednim urzędzie „zaproszenie” w tej sprawie,
w którym deklaruje zamiar i zdolność zapewnienia zakwaterowania i utrzymania
(można też zorganizować i powierzyć przyjmowanemu cudzoziemcowi pracę)
oraz poniesienia kosztów odesłania w miejsce legalnego pobytu w razie potrzeby
i bierze na siebie odpowiedzialność za spełnienie tych zobowiązań.
Jeśli kogoś nie stać na to, żeby samemu przyjąć i utrzymać przybyszów,
to może na miarę swoich możliwości wspierać innych, którzy to zrobią,
np. deklarując i wpłacając regularne darowizny fundacjom charytatywnym;
ale nie można tego wymagać ani tym obciążać państwa ani innych ludzi,
stawiając potrzeby z zewnątrz przed wewnętrznymi problemami,
lecz powinni to dobrowolnie czynić ci, którzy sami chcą i mogą.
Spełnienie tego wymaga ogłoszenia i nawiązania kontaktu
z osobami, które chce się zaprosić, w kraju ich dotychczasowego pobytu
lub umożliwienia przez państwo wystawienia „anonimowych zaproszeń”,
które mogły by być wcześniej weryfikowane i używanie w razie potrzeby,
gdy na granicy pojawią się osoby odpowiednie do przyjęcia
(będąc do dyspozycji straży granicznej i właściwych urzędów).
Przy takim podziale osobistych i państwowych ról w tej sprawie
– jednocześnie może być zatrzymany napływ nielegalnych migrantów,
którzy narażają siebie i swoje rodziny (w tym dzieci) na głód i chłód
podejmując np. ryzyka koczowania w lasach i przepraw przez bagna
(to ci migranci są odpowiedzialni za taką sytuację swoich rodzin!),
bo będą widzieć, że takim sposobem to nie działa i nie ma sensu;
– jednocześnie będzie możliwość przyzwoitego przybycia do kraju
przez osoby w potrzebie, które uzyskując podstawy do legalizacji
(których mogły by same nie mieć bez udzielonego zaproszenia)
bezpiecznie przejdą granicę we właściwym miejscu i według procedur
udając się najpierw do konsulatów czy ambasad po dokumenty
i właściwego udzielenia pomocy tym, którzy już są na granicy,
które będzie funkcjonowało tylko jako ograniczony wyjątek…
Jeśli ludzie, którzy lekceważą nasze prawa i chcą nas oszukać i wykorzystać
będą mogli uważać, że wzięcie ze sobą dzieci to „wytrych”, który otwiera wejście,
to będąc do tego zachęconymi w ten sposób będą narażać coraz więcej dzieci;
więc nie będzie to pomoc ani ratunek, ale raczej wielka szkoda dla kolejnych…
Za świadome narażenie życia lub zdrowia dziecka można stracić prawa rodzicielskie
i według tych samych praw powinni być traktowani także cudzoziemcy w kraju;
więc w takiej sytuacji przyjmować i pomagać można tylko takim dzieciom,
dla których powinno się szukać opieki i odpowiedzialnych rodzin zastępczych,
a haniebnie narażających i wykorzystujących je rodziców odsyłać za granicę,
żeby dać im i innym jasny sygnał, że nie warto tak narażać dzieci…
Kto uważa, że trzeba pomagać przybywającym nielegalnym migrantom,
ten nie powinien tego wymagać od państwa ani innych, ale samemu to czynić.
Każdy powinien wybrać komu i jak będzie pomagał, ale nikt wszystkim na raz,
bo nie źle i szkodliwie – ponad swe siły, ale dobrze – na miarę swych możliwości,
żeby nie zrujnować przy próbie swojej sytuacji, a osiągnąć zamierzony efekt.
4. Samodzielne Postępowanie – Podsumowanie
W obecnej sytuacji jesteśmy w centrum wielkich medialnych sporów,
w którym wszystkie ich strony manipulują i próbują grać na emocjach,
żeby jak Nimrod podporządkować sobie i użyć innych do swych celów;
tymczasem zamiast kłócić się o to, co powinni robić inni, w tym państwo,
trzeba jak Noach samemu jak najlepiej robić to, co my sami możemy
nie oglądając się na to czy ktoś to popiera ani czy ktoś się przyłącza,
nie uzależniając tego od uznania i powszechności działań w sprawie;
bo gdyby koniecznie trzeba było udziału większości lub państwa,
to Noach też by arki nie zbudował i potopu nie przetrwał…
Społeczność i współdziałanie w dobrych sprawach są cenne i pomocne,
ale gdyby wszyscy tylko czekali, żeby wesprzeć działania innych,
to bez żadnej inicjatywy nic dobrego by się nigdy nie wydarzyło,
a każde słuszne dzieło ktoś musi rozpocząć…
W zepsutym świecie do Noacha nikt się nie przyłączył, ale on zrobił co należało;
a dzięki pouczeniu tej historii nie tylko możemy sami postąpić słusznie,
lecz rozważanie tego wzoru może też pomóc innym w dokonaniu wyboru,
żeby zamiast popisów dla chwały jednostek budowanej cudzym kosztem wielu
bez spektakularnego rozgłosu po prostu czynić dobro, jakie każdy może.
Chwała Bogu!