Chętni do Dobrej Służby

Czas czytania: 25 minut

Komentarz do parszy „Teruma(h)” (części „[Wyznaczony]_Dar”):
Szemot/2Moj/Exodos/Wj 25,1-27,19;
1Krl 5,12-6,13; Mt 5,33-37; 2Kor 9,1-15.
Służbę dla Boga powinni spełniać chętni wierni.

Rozważanie należy zacząć od samodzielnego
przeczytania lub wysłuchania fragmentów Biblii.

1. Wcześniej Omawiane Zagadnienia

Tematy tego czytania inne niż omówione w tym tekście,
były komentowane w poprzednich cyklach czytania Tory:
– Rodzaje i znaczenia darów na budowę Przybytku;
– Świątynia od początku w treści Przymierza;
– sprzęty Świątyni Boga i ich prorocze znaczenia;
– wolność uczestnictwa w wykonaniu swej części wzoru;
– Ustanowienia (Przykazania) jakie Bóg dał w parszy Teruma(h).
Są one rozważane we wcześniejszych artykułach:
– Dary Przedstawiające Wieczność;
– Świątynia Przymierza;
– Symbole Świątyni i Ich Znaczenia;
– Wzór i Pobudzenie;
Ustanowienia Boga w Parszy Teruma(h).

Poprzednie komentarze rozważają już praktyczne i duchowe treści parszy,
więc warto kliknąć i otworzyć artykuły wskazane w odnośnikach powyżej.

2. Chętni do Dobrej Służby

2.1. Dary w Służbie dla Boga

Szemot/2Moj/Exodos/Wj 25,1-7:וידבּר יהוה אל משׁה לּאמר”
דּבּר אל בּני ישׂראל ויקחוּ לי תּרוּמה
מאת כּל אישׁ אשׁר ידּבנּוּ לבּו
תּקחוּ את תּרוּמתי וזאת התּרוּמה
אשׁר תּקחוּ מאתּם זהב וכסף וּנחשׁת
וּתכלת וארגּמן ותולעת שׁני ושׁשׁ ועזּים
וערת אילם מאדּמים וערת תּחשׁים ועצי שׁטּים
שׁמן למּאר בּשׂמים לשׁמן המּשׁחה ולקטרת הסּמּים
„אבני שׁהם ואבני מלּאים לאפד ולחשׁן
„I_powiedział יהוה [Bóg] do Moszemu aby_rzekł:
„Powiedz synom Iszraela, aby zebrali dla_Mnie daninę;
od_tego każdego męża, którego pobudzi serce_jego,
przyjmiecie tę daninę_Moją, a_oto ta_danina,
którą przyjmiecie od_nich: złoto, i_srebro, i_miedź;
i_błękit, i_purpurę, i_karmazyn, i_bisior, i_wełnę kozią;
i_skóry baranie, czerwono_barwione, i_skóry tachaszy, i_drewno akacjowe;
oliwę do_świecznika, korzenie na_olejek tego_namaszczenia, i_na_kadzidło wonne;
kamienie onyksowe i_kamienie oprawne, dla_naramiennika i_napierśnika.”

Parsza(h) na ten tydzień i kończący go Szabat zaczyna się od Słów Boga,
żeby potomkowie Iszraela, których pobudzi serce – którzy sami zechcą,
przynieśli dary na budowę Świątyni, o której Tora(h) mówi dalej.
Zanim właściwie będą mogły być rozważone pouczenia z tym związane,
trzeba nieco wybiec do przodu i przytoczyć kilka faktów z dalszych czytań:

  1. Szemot/2Moj/Exodos/Wj 38,25-28:
    srebra przekazano dokładnie tyle, ile było nakazanym podatkiem przy spisie:
    po pół szekla od 603 500 mężczyzn – 100 kikarów (po 3 000 szekli) i 1 775 szekli,
    zatem nie był to dar dobrowolny, ale obowiązkowy i złożony w takiej ilości,
    nikt nie dał go mniej ani nikt nie dołożył do tego nawet pierścionka lub kolczyka;
  2. Szemot/2Moj/Exodos/Wj 27,20-21:
    co do oliwy (i kadzidła) też jest nakaz, żeby były przynoszone do Świątyni,
    bo choć nie wiele na raz, to po trochu przez długi czas będą zawsze potrzebne
    i choć w Torze nie zapisano danych szczegółowych regulacji w tym zakresie,
    musiał być ustanowiony porządek kto, kiedy i ile ma składać tych darów,
    żeby służba w Świątyni mogła być spełniana z ich pomocą – spalając je
    i Ez 45,13-17 mówi, że „książę” ma egzekwować dary od całego ludu,
    prawdopodobnie od kolejnych plemion na kolejne miesiące roku,
    zaś ich poszczególne rodziny rodziny przydzielane do dni miesięcy,
    tak jak rodzina Dawida miała swój czas składania oddania (1Sm 20,6);
  3. Szemot/2Moj/Exodos/Wj 36,4-7:
    wszystkie inne dary służące do budowy Przybytku były dawane dobrowolnie,
    ale z wielką szczodrością i chętnie, więc nie tylko nie brakło, ale był nadmiar,
    więc Mosze(h) (Mojżesz) musiał nawet rozkazać, żeby już więcej nie przynosić…

Rozważając różne kategorie darów składanych według Słowa Boga
jako symboliczny, duchowy wzór dla różnych składników naszej służby Bogu
trzeba rozróżnić elementy nakazane i obowiązkowe – spełnianie Przykazań
oraz elementy do których Bóg zachęca i dobrowolne – wszystko ponad to.
W zakresie określonym przez Przykazania nie można robić mniej ani inaczej,
lecz trzeba dokładnie wykonać to, co nakazane i uczynić to w podany sposób;
ale w zakresie dobrowolnym mamy być szczodrzy w dawaniu i chętni do pracy,
żeby robić jak najwięcej i jak najlepiej to, do czego zostaliśmy powołani
i w do czego wcześniej Bóg odpowiednio nas wyposażył i uzdolnił…

Trzeba w tym jednak zwrócić uwagę na bardzo ważny szczegół swej postawy:
mamy patrzeć na siebie i od samych siebie wymagać jak najlepszą służbę,
a nie patrzeć na innych, oceniać innych ani od innych wymagać więcej,
bo skoro jest to służba dobrowolna, według pobudzenia własnego serca,
to nie wymuszana przez presję tego czy tamtego innego człowieka,
bo każdy może mieć inną sytuację, w tym inne trudy i inne możliwości,
z powodu których nie może tego, co inni, a może coś właściwego sobie…

Gdyby jakiś bardzo bogaty członek Narodu Iszraela,
który wtedy na Namiot Moszego dał ze wszystkich najwięcej złota,
uważał, że inni dają za mało i muszą przekazać tyle samo co on;
to nie tylko tego złota zbędnie zebrano by wielokrotnie zbyt dużo,
ale mogłoby braknąć tego, co inni sprzedali by to złoto uzyskać
i wiele osób byłoby przeciążonych wymaganiem ponad miarę,
którego mimo poświęcenia wszystkiego nie byliby w stanie spełnić;
a w rzeczywistości stało się znacznie lepiej i nie mający wcale złota
nie musiał go kupować, ale dał drewno lub skóry, które były potrzebne
i przekazujący różne dary uzupełnili się na miary swych możliwości,
dzięki czemu wszystkiego zebrano co najmniej tyle, ile było trzeba,
a dla nikogo nie było to zbyt trudne ani krzywdzące…

Choć Tora(h) w żadnym miejscu nie podaje jak grube były belki Przybytku,
a określa wysokość 10 amot (5 metrów) i szerokość 1,5 amy (0,75 m),
z wymogu tego, że przez ich środek miała przechodzić poprzeczka,
która musiała być na tyle gruba by nie złamać się pod własnym ciężarem,
wynika, że belka nie mogła być cieńsza niż 1/5 amy (około 10 cm)
i przy takich rozmiarach samo jej drewno ważyłoby okolo 280 kg,
a do tego złoto o masie około 16 kg pokrywałoby ją warstwą 0,1 mm;
czyli cała jedna belka mogła ważyć około 296 kg lub nawet więcej;
co oznacza, że ich przenoszenie i ustawianie było bardzo ciężką pracą,
a wyznaczone do tego osoby musiały używać narzędzi jak dźwignie
lub być dobrze zbudowani i bardzo silni fizycznie oraz współpracować,
bo takich ciężarów nikt nie podniósłby sam gołymi rękami.

Ktoś silny i biegający po schodach z 2 workami cementu na ramionach
nie może oczekiwać, żeby taką pracę wykonywał ktoś, to 1 worka nie podniesie,
bo nie tylko nie będzie w tej pracy wydajny, ale nawet wcale jej nie wykona
i może zrobić sobie krzywdę próbując czegoś, co mocno przerasta jego siły;
dlatego trzeba raczej znaleźć dla takiej osoby pracę właściwą do predyspozycji
i cieszyć się z tego, że dobrze wykonuje to, co najlepiej potrafi

W postawie wiernych Bogu nie może być oceniania szczodrości innych
ani oczekiwania, wymuszania czy żądania, że ktoś musi dawać więcej,
że ktoś musi dorównać mnie albo temu czy tamtemu, który daje dość;
bo każdy sam najlepiej wie czy poświęca ile może czy swoje stawia wyżej
i każdy powinien mieć świadomość, że Boga co do tego nie oszuka;
dlatego wystarczy myśleć o swojej gorliwości w spełnianej służbie
i jeśli już wymagać więcej, to od siebie, a nie od innych

2.2. Większe Poświęcenie Ubogich i Słabszych

Nauka o tym została wyrażona doskonale przez Jeszuę (Jezusa) Mesjasza
w komentarzu do ofiarności wielu bogaczy i wdowy w Mk 12,41-44; Łk 21,1-4
ukazując, że mający dużo mogą lekko dawać dużo ze swojego nadmiaru,
ale bardziej szczodry jest ten, kto z trudem daje mimo swego niedostatku;
więc nie można oczekiwać, żeby każdy dawał tyle samo i tak porównywać,
lecz trzeba brać pod uwagę możliwości i sytuację, której możemy nie znać.

Ważne i wartościowe w rozważaniu różnorodności i dopełniania się darów
jest też nauczanie apostoła Szaula (Pawła) zapisane w 1Kor 12,12-27;
w którym nie pozwala dać się uznać za zbędnego z powodu mniejszej służby
ani odrzucić kogoś innego z powodu tego, że on robi coś innego lub mniej
,
nie można żadnej części ciała uznać za gorszą i mniej potrzebną od innych;
a przeciwnie, apostoł uczy, że trzeba troszczyć się o słabszych i pogardzanych
tak jak wstydliwym częściom ciała poświęca się większą uwagę…

2.3. Uniżanie się Starszych

Choć właściwe nastawienie do innych powinno cechować wszystkich,
to szczególnie ważne jest to, co pokazują innym osoby „na świeczniku”,
bo inni uczą się i kształtują swe postawy według wzorów, które otrzymują;
co doskonale pokazał Jeszua (Jezus) Mesjasz – Rz 15,1-3; Flp 2,1-8
uważając ludzi, do których był posłany, za ważniejszych od siebie
i patrząc nie tylko na swe oczekiwania i chwałę, ale na potrzeby innych;
dlatego uniżył się z funkcji namaszczonego króla, potomka Dawida,
do pozycji zwykłego człowieka z ludu aby wśród ludu móc lepiej pomóc

nie tylko jako rozkazujący zwierzchnik, ale uczestnik i wzór dobrej służby;
nauczając nie tylko tego, co on sam najlepiej potrafi i chce widzieć u innych,
ale też wstawiania się za słabszych i dawania im szans poprawy i rozwoju,
w czym trzeba dostrzec i uznać ich sytuację – problemy i trudności,
żeby móc pomóc je pokonać i stopniowo dojść do lepszego stanu;
do czego trzeba umieć postawić się w pozycji innej osoby
i pomyśleć o tym co ona może i czego potrzebuje…

Zgodnie z relacją w Łk 22,24-28 podczas „Ostatniej Wieczerzy”
Jeszua Mesjasz pouczył swych uczniów spierających się o swą wielkość,
że „królowie narodów panują nad nimi i władcy dobroczyńcami są nazywani”,
mówiąc do nich, że „wy zaś nie tak”, w znaczeniu wśród was tak nie będzie.
Ale co jest złego w tym, że „panujący władcy są nazwani dobroczyńcami”,
że miałoby to nie być tak praktykowane w społeczności apostołów?
Zdanie to ma sens zmuszają innych do pracy, a sobie przypisują zasługę,
„faktycznie nakazują innym robić, a o sobie mówić, że to oni zrobili;
co jest powszechnie widziane i dobrze znane w całej historii ludzkości,
gdzie królom przypisuje się podboje i panowanie nad wielkimi krajami
gdy oni stali i wydawali rozkazy, a ich słudzy walczyli i umierali w bitwach.
Jeszua przeciwnie temu sam poszedł pierwszy walczyć za wszystkich
i my teraz tak samo jego wzorem mamy się wyprzedzać w działaniu,
a nie oglądać na to, że ktoś czegoś robi mniej albo wcale nie robi,
bo ten ktoś też powinien sam chcieć czynić najlepiej jak potrafi
i jeśli jest wierny Bogu, to daje z siebie wszystko w inny sposób…

Właściwe podejście do sprawiedliwości i pomocy innym
w uwzględnieniem siły i możliwości członków społeczności
pozwala zrozumieć sytuacja przedstawiana przy pomocy obrazka,
na którym 3 ubogich chłopców w brudnych i dziurawych ubraniach
próbuje przez płot oglądać mecz (bo nie mają pieniędzy na bilety).
Każdy z tych 3 chłopców jest znacząco różnego wzrostu od innych:
– pierwszy jest wyższy niż płot i może oglądać mecz stojąc na ziemi;
– drugi sięga głową do szczytu płotu, który zasłania mu boisko;
– trzeci jest dużo niższy od płotu i też nie widzi nic do drugiej stronie;
a przy płocie oprócz nich są jeszcze 3 skrzynki, na których mogą stanąć.
W pierwszej wersji „każdemu po równo” każdy z nich stoi na 1 skrzynce
i najwyższy sięga wysoko ponad płot, co nie jest mu wcale potrzebne,
średni dzięki podwyższeniu ma oczy ponad płotem i może widzieć mecz,
zaś najniższy wciąż ogląda ścianę, bo 1 skrzynka to dla niego zbyt mało,
a wyżsi chłopcy mogliby powiedzieć mu „jak chcesz oglądać, musisz urosnąć”,
co jak wiadomo jest niemożliwe i na pewno nie stanie się w tak krótkim czasie.
W drugiej wersji każdemu według potrzeb ilości skrzynek są różne
i najniższy stoi na 2, dzięki czemu jego oczy są ponad płotem i może widzieć,
średni tak jak w pierwszej wersji ma 1 skrzynkę, co jest dla niego wystarczające,
a najwyższy nie ma żadnej skrzynki, bo może oglądać mecz stojąc na ziemi
i potrafi powiedzieć „ja nie potrzebuję”, albo nawet „weź, tobie się przyda”.

2.4. Służba w Zgromadzeniu

Jest to wzór warty naśladowania zarówno w doczesnym życiu jak i w służbie Bogu,
w tym także podczas uczestnictwa w zgromadzeniach i w ich prowadzeniu;
bo chwalenie Boga, modlitwy, pieśni, czytanie Biblii i nauczanie to sposób,
ale ponieważ wszystko to można robić zarówno społecznie jak indywidualnie,
właściwie celem nabożeństwa jest pomaganie innym w duchowym rozwoju;
a tego nie można osiągnąć w taki sposób, że ktoś silniejszy czy większy
będzie wymagał i wymuszał, żeby słabsi robili coś więcej ponad swe siły;
lecz trzeba „podsuwać skrzynkę”, która pozwoli stanąć wyżej i wyjrzeć za płot,
a w ten sposób pomagać innym doświadczać tego, czego sami nie potrafią
zanim rozwiną w sobie umiejętności, które pozwolą im też to robić…

2.4.1. Rozważanie Słowa Bożego

Rozważanie Słowa Bożego jest najtrudniejszą częścią zgromadzenia,
bo jeśli ma czegoś nauczyć i być użyteczne, wydać dobre owoce;
to musi przekazywać coś, czego słuchający jeszcze nie znają
lub skarcić za coś, w czym popełniają błąd i nie chcą inaczej,
a zrobić to w taki sposób, żeby było interesujące i zostało przyjęte…

Omówione w dalszej części poglądy i praktyka komentowania
z jednej strony mogą pomóc przygotować się do nauczania,
a z drugiej pokażą, że to niemały wysiłek, który wypada docenić
skoro się z tego korzysta, a nie pełni takiej służby…

W niektórych społecznościach charyzmatycznych istnieje przekonanie,
że nauczania nie trzeba ani nawet nie można sobie przygotowywać,
bo tak dobrego jakie natchnie Bóg żaden człowiek nie wymyśli;
co opiera się na słowach z Łk 12,11-12; Mk 13,11; Mt 10,19-20;
które jednak nie mówią o nauczaniu, a o obronie przed zarzutami,
zaś J 14,26 mówi, że Duch Świętego wszystko nam przypomni,
a nie da się przypomnieć czegoś, czego się wcześniej nie wiedziało;
więc można z tego wnioskować, że nie trzeba przygotowywać mowy,
ale trzeba mieć wiedzę, na której mowa mogłaby się opierać.
Tak czy inaczej mimo sprytnego oparcia się na tekście Biblii
brak przygotowania to jest bardzo szkodliwy pozór pobożności,
który może prowadzić do zhańbienia funkcji i zwodzenia społeczności,
bo Słowo Boże wymaga też, żeby badać duchy czy są od Boga (1J 4,1),
bo prorok może być poddany próbie i otrzymać fałszywe natchnienie,
a jeśli nie będzie umiał tego rozpoznać, to może ogłosić odstępstwo,
które dobrze nauczony swojej funkcji powinien zgasić i zatrzymać.
Wbrew bardzo częstemu, a pochopnemu pojmowaniu tej sprawy
nie musi być też tak, że Bóg daje natchnienie tylko w ostatniej chwili,
wprost do ogłoszenia, kiedy człowiek musiałby natychmiast przekazywać;
bo w rzeczywistości przygotowywanie się zwiększa możliwość otrzymania,
bo poświęcając temu więcej czasu i uwagi stwarza się więcej okoliczności,
żeby Bóg dał doświadczenie i pomysł, zwrócił uwagę co i jak pokazać,
natchnął temat i argumenty, które warto opracować i przedstawić

Może wciąż nie wszyscy o tym wiedzą, ale parsza(h) dzieli się na 7 czytających
nie po to, żeby w trakcie czytania na zgromadzeniu robić przerwy na zmiany;
ale po to, żeby każdą z jej części przeczytać w kolejnym dniu tygodnia;
bo ona nie jest tylko na nabożeństwo szabatowe, ale na cały tydzień…
Są też w Talmudzie świadectwa, z których jedni wnioskują 3-letni cykl,
zaś inni czytanie Tory na 3 zgromadzeniach w każdym tygodniu;
co tak czy inaczej wskazuje, że należy to czynić też przed Szabatem.

Ja osobiście zwykle czytam całą parszę pierwszy raz w niedzielę rano,
po czym najpierw wybieram sprawy, które chcę rozważać tym razem;
następnie staram się przypomnieć sobie dokładnie co już o nich wiem,
w tym w szczególności jakie wersety z Biblii i inne źródła o tym mówią;
a po tym szukam czy są jeszcze jakieś informacje ponad te pamiętane,
np. przy pomocy odsyłaczy z pamiętanych miejsc w Piśmie Świętym,
które wskazują inne relacje tych samych spraw lub wystąpienia fraz,
konkordancji wskazującej znaczenia i miejsca wystąpienia słów,
a także aplikacji, które oprócz Biblii mają też źródła tradycyjne.
Po zebraniu źródeł wybieram z nich takie, które dodają informacje,
bo nadmiar powtórzeń mówiących dokładnie to samo byłby zbędny
(np. w najbliższych parszach kilkakrotnie opisywane są sprzęty Przybytku,
powtarzając te same informacje o użytych materiałach i wymiarach;
a cała Biblia wiele razy zawiera potępienia czci bożków i wizerunków,
o czym wszystkie świadectwa można by czytać przez wiele godzin,
ale dalsze nie wniosłyby już nic do poznania z właściwie wybranych,
dlatego wystarczy raz przytoczyć jedne, a innym razem inne przykłady)
.
Po tym wiedząc już ile materiału może być łącznie do rozważenia
decyduję o czym ostatecznie będę chciał mówić w tym tygodniu,
a co ze względu na jakiś kontekst może pasować do innej parszy
lub ze względu na nadmiar treści planuję to nawet na kolejny cykl.
Kiedy tematy i źródła są już wybrane, trzeba je jeszcze dobrze ułożyć,
bo nauczanie musi być przedstawione logicznie i dyplomatycznie,
bo jeśli omówi się prawdziwe i ciekawe, ale niepowiązane fakty,
to reakcją na to może być „wspaniale, ale po co on to mówi?”,
zaś sensowne połączenie i wniosek z całości stanowią wartość,
dzięki której nauczanie lepiej się zapamięta i zastosuje.
Rzeczywistość jest też niestety taka, że wiele osób słucha
tylko do pierwszego stwierdzenia, z którym się nie zgadza,
a potem zamiast rozważyć podane argumenty, że tak musi być,
już obmyśla swoją odpowiedź na to, co się nie spodobało;
dlatego o trudnych sprawach trzeba mówić dość łagodnie,
rozumieć problemy słuchaczy i dopasować do nich argumenty,
które umieszczać po wątkach, które wzbudzą zainteresowanie,
a najlepiej też po ważnych w ich uzasadnieniu dowodach,
które można wprowadzić do rozważania z innym tematem…

Chociaż spisuję rozważanie do parszy każdego tygodnia,
i o tym samym co będę mówił można też tutaj przeczytać;
to jednak wygłaszając nauczanie na zgromadzeniu
nie czytam tego tekstu, nie mam nawet notatek,
ani nie nauczyłem się na pamięć i nie recytuję;
ale z wiedzy, którą zebrałem i ułożyłem sobie w głowie
jestem w stanie wykonać „przygotowaną improwizację”,
w której w zależności od potrzeb i widzianych reakcji
pewne elementy mogę rozwinąć lub skrócić / pominąć,
a dokładnie pamiętać muszę tylko miejsca do odczytania,
z którymi kojarzą się wnioski, które one przypominają…

Choć najczęściej na zgromadzeniu jest o tym ogłaszane tyle,
że ja zostałem wyznaczony do wygłoszenia komentarza;
to zdarzyło się też tak, że zapowiedziano o czym ja powiem,
a nie był to temat, który tamtym razem miałem zaplanowany;
jednak właściwy sposób przygotowania nie „na jeden występ”
sprawia, że ciągle mam wiedzę, którą nabywam dla siebie i stosuję,
więc wychodząc do mównicy szybko przypomniałem sobie wszystko
i mogłem dołożyć zapowiedziany temat do zaplanowanego.

Z mojej perspektywy wygłoszenie długiego nauczania o wielu sprawach
nie jest trudne, bo ja to wszystko mam od dawna przygotowane i znam,
więc mógłbym na 1 nabożeństwie wygłosić kilka wykładów takich jak ten
i jeszcze dołożyć do tego „zamówione tematy” i odpowiedzi na pytania,
czym zmusiłbym inne osoby do kilku godzin trudnego słuchania;
a choć z jednej strony uważam, że inni powinni się dowiedzieć i chcę mówić,
to z drugiej wiem też, że jak powiem trochę za dużo, to zapamięta się mniej;
dlatego jak już było to wspomniane wcześniej w sprawie przygotowania,
jego bardzo istotną częścią jest też rozsądne ograniczenie ilości materiału,
żeby móc dać takie nauczanie, które będzie miało sens i zostanie zapamiętane.

Służby nauczania nie pełni się po to, żeby popisać się wiedzą i elokwencją,
nie chodzi o to, żeby być podziwianym przez innych za wspaniałe słowa;
ale nauczanie musi być dopasowane do potrzeb i pomagać społeczności,
dlatego jego treść nie może wynikać np. z ambicji i pragnień mówcy,
ale wyrażać raczej to, co może być dane aby było budujące.

2.4.2. Modlitwa Społeczna

Wszyscy zgadzamy się co do tego, że modlitwa społeczna jest dobra i potrzebna,
tak samo nie mamy też wątpliwości, że modlenie się długo jest bardzo pobożne;
ale połączenie tych dwóch cech w długą społeczną modlitwę może być dobre,
lecz tak samo jak jest np. z sernikiem z rodzynkami – nie wszystkim to pasuje
nawet jeśli oddzielnie bardzo lubi się i jedno i drugie…

Poszczególne osoby mają różne charaktery i cechy osobowości,
mamy różne sprawy, o które potrzebujemy modlić się najbardziej;
i w jednych modlitwach chce się krzyczeć, a inne wymagają wyciszenia,
co w modlitwie indywidualnej każdy spełni jak sam chce lub potrzebuje;
ale społecznie cicha modlitwa ulega głośnej, która może ją zagłuszać,
bo nie każdego zawsze pobudza to, że słyszy jak głośno modlą się inni,
a mającym dotąd zupełnie inne doświadczenia może to przeszkadzać,
bo gdy wyraźnie słyszą słowa innych, nie potrafią skupić się na własnych;
dlatego są w stanie w tym uczestniczyć najwyżej przez krótki czas.
Nie każdy potrafi też mówić dużo i gdy uważa, że już wyczerpał temat
i brakuje dalszych słów, to nie chce się zbędnie wielokrotnie powtarzać,
dlatego w takiej sytuacji uznaje swoją modlitwę za skończoną.
Nie każdy ma też taką samą wytrwałość i siły jak najmocniejsi,
a niektórzy zgromadzeni są znacznie bardziej zmęczeni od innych,
bo np. więcej trudu włożyli we wczesne wstanie i przybycie z daleka…

Nie chodzi o to, żeby społeczną modlitwę kończyć wcześniej lub przerywać;
bo może wystarczyć, żeby wszyscy faktycznie odpowiednio o tym myśleli
i żeby zgodnie z prawdą jasno powiedzieć, że nie jest przedmiotem osądu
i nikogo nie będzie się źle oceniać ani potępiać, że wcześniej skończył
na nikim nie będzie się wywierać presji ani przymuszać by modlił się dłużej
ani tym bardziej tylko stał i udawał, że jeszcze modli się ze wszystkimi,
bo coś takiego mogłoby mieć raczej zły niż dobry wpływ na tę modlitwę;
bo co by się stało, gdyby ktoś w swojej modlitwie powiedział np.:
„Boże, jak długo jeszcze?”, albo „niech już oni przestaną się modlić!”
czy jakkolwiek inaczej narzekał lub modlił się przeciw dalszej modlitwie?

Jasne jest, że modlący się długo chcą dobrze i czynią dobrze,
a nie będący w stanie modlić się dłużej nie mają złych intencji;
ale jednak z dobrych zamiarów mogą czasem wynikać złe skutki
jeśli zamiast brać pod uwagę faktycznie możliwości i ograniczenia
bierze lub tym bardziej nakłada na kogoś ciężar ponad jego siły;
dlatego trzeba pamiętać, że modlitwa społeczna jest dla społeczności,
a nie społeczność po to, była przymuszana do wysiłku ponad siły.
Osoby najwytrwalsze w modlitwie oczywiście mogą modlić się dalej
i może zdarzać tak, że później inni będą się znów przyłączać;
ale to musi być wzór i zachęta, a nie konieczność.

2.4.3. Postawa Wobec Agresji i Używania Siły (Także Duchowej)

Choć skrupulatnie stosuje się Nauczanie Mesjasza, wyrażone w Mt 26,52,
żeby dosłownego, metalowego miecza nie podnosić nawet na wrogów
(co we właściwym sensie zabrania prowokowania, zaczynania sporów),
dlatego odmawia np. służby w wojsku czy policji, gdzie używa się broni;
to niestety zdarza się, że symbolicznymi „sztyletami słów” dźga się braci,
w tym w niektórych przypadkach bywa nawet tak, że rzucając im w plecy;
co jest postawą dokładnie odwrotną niż biblijnie być powinno;
bo broń uczyniono jako narzędzie do chronienia i ratowania od wrogów,
dlatego może i powinna być używana gdy trzeba iść do nieprzyjaciół,
ale wśród braci nawet jej posiadanie powinno być całkiem zbędne,
bo jeśli „przekuli miecze na pługi” (Iz 2,4), to nie ma przeciwko czemu.

Ja osobiście noszę „zbroję Bożą”, o której mówi Ef 6,13-17,
w tym mam też miecz Słowa, którym potrafię skutecznie wymachiwać
np. przeciwko tym, którzy występują przeciw Prawu Boga i tak głoszą,
a mimo tego, że zawsze najpierw chcę dać im szansę i próbuję pomóc
ani nie przyjęli ani nie rozważyli i nie odnieśli się do faktów i argumentów,
a zdecydowali się je świadomie ignorować, żeby w uporze trwać przy swoim,
więc aby uchronić przez nimi innych, ich trzeba uderzyć lub ośmieszyć,
jeśli to możliwe używając przeciw nim tego, co oni użyli niewłaściwie,
żeby spełniło się na nich ostrzeżenie i „zginęli od miecza, który podnieśli„;
ale w społeczności wiernych wiele osób mogło tego nigdy nie wiedzieć,
bo przychodząc do zboru „odkładam miecz przy wejściu”

Jak o tym mówi Rz 15,4-7; mamy być wobec siebie cierpliwi,
co oznacza, że nie należy na pewne sprawy reagować natychmiast,
ale wysłuchać, rozważyć, zrozumieć i dopiero właściwie ocenić;
bo trzeba się opanować i poczekać, żeby móc odpowiedzieć lepiej
zawsze najpierw spokojnie zastanawiając się czy chcę to powiedzieć?
oraz następnie czy chcę to powiedzieć w taki sposób?,
bo może mieć to znaczenie w zrozumieniu i uznaniu…

Człowiek normalnie działa w taki sposób,
że pożądliwość, agresja i wszystkie złe emocje, myśli i skłonności
jako instynktowne reakcje zawsze powstają przed dobrymi
w prymitywniejszej części naszego mózgu;
ale zanim dotrą do ust i rąk aby je wypowiedzieć i wykonać,
muszą przejść przez tę część mózgu, w której działa rozum,
który powinien być nauczony je rozpoznawać i zatrzymywać;
a naszą odpowiedzialnością jest by „duch panował nad ciałem”,
bo nie mamy żyć według prymitywnych cielesnych instynktów,
ale według ducha, który ma stosować porządek od Boga (Rz 8,1-4).

Wracając jeszcze w tym kontekście do symboliki darów z parszy;
jest przysłowie, że mowa jest srebrem, a milczenie złotem,
które wyraża mądrość o tym, że choć mówienie jest potrzebne i dobre,
to czasami bardziej wartościowe i lepsze bywa powstrzymanie się.
Nie oznacza to, że o pewnych sprawach nie należy mówić wcale,
ale raczej nie powiedzieć od razu pierwszego co przyjdzie na myśl,
lecz poczekać, zastanowić się na spokojnie by później powiedzieć lepiej.

2.5. Podsumowanie

Ponieważ sam Bóg podzielił służbę, bo której nas powołał
na części obowiązkowe i dobrowolne, nie można tego zmieniać
i gdy podstawowe sprawy są wymagane i trzeba je egzekwować,
to wszystko ponadto jest dobrowolne i można do tego tylko zachęcać,
a gdy jest to spełniane, warto to doceniać i cieszyć się z tego…
Nie jest właściwym ciągle narzekać, wymagać i domagać się więcej;
ale trzeba chętnie dawać od siebie najlepsze co jest możliwe
jednocześnie z zasady domniemując, że inni czynią tak samo
więc o tym, że Bóg zawsze, o każdym zna o tym całą prawdę.

Chwała Bogu!

Wyraź opinię o artykule:

Click to listen highlighted text!