Objawienia do Dostrzeżenia

Czas czytania: 22 minut

Komentarz do parszy „Wezet HaBrakha(h)
(części „A_Oto To_Błogosławieństwo„):
Debarim/5Moj/Deuteronomion/Pwt 33,1-34,12; Joz 1,1-18; 1Tes 5,1-11.
Objawienia wymagające uważnego rozważenia by móc je zrozumieć.

Rozważanie należy zacząć od samodzielnego
przeczytania lub wysłuchania fragmentów Biblii.

1. Wcześniej Omawiane Zagadnienia

Tematy tego czytania inne niż omówione w tym tekście,
były komentowane w poprzednich cyklach czytania Tory:
– pieśń jako forma lepiej zapadająca w pamięć i skuteczna;
– Bóg jest Ojcem, który karci swe dzieci – swych najbliższych;
– podział ludzkości i Iszraela – 70 narodów, 70 potomków i 70 starszych;
– błogosławieństwa dla plemion Iszraela;
– śmierć Moszego i początek służby Jahuszui (Jozuego);
– czytanie i komentowanie ostatniej parszy Tory;
– ludzkie oczekiwania i nadzieja, a rzeczywistość, na którą patrzy Bóg;
– połączenie różnych aspektów biblijnych pouczeń;
– wzmocnienie do utrzymania porządku Tory;
– właściwy sens sens i cel zwracania się do Boga;
– rola i pozycja proroctw w biblijnej pobożności;
– Ustanowienia (Przykazania) jakie Bóg dał w parszach HaEzinu i Wezet HaBrakha(h).
Są one rozważane we wcześniejszych artykułach:
– Pieśń Nauki i Mocy;
– Dwa Sposoby Rozumienia Tory;
– Rozważanie do Końca i Dalej…
– Osiągnięcia, Oczekiwania i Prawda…
– Błogosławieństwo do Obrony;
– Przywołanie Do Siebie Władcy;
– Wiedza o Proroctwach.

Poprzednie komentarze rozważają już praktyczne i duchowe treści parszy,
więc warto kliknąć i otworzyć artykuły wskazane w odnośnikach powyżej.

2. Nieświadoma Strata Niespełnianych Obrzędów

W całym tym tygodniu rozważana była parsza(h) „Wezet HaBrakha(h)”,
czego zwieńczeniem jest wspólne czytanie i komentowanie na zgromadzeniu;
jednak w tradycji judaizmu rabinicznego obecnie nie jest to tak praktykowane
i w rozpiskach czytań lub kalendarzach żydowskich nie ma podanej tej parszy,
nie ma też do niej podanej haftory (np. Tora Pardes Lauder i Izaaka Cylkowa);
a na tygodniowy Szabat przypadający podczas Sukot są czytania świąteczne,
zaś „Wezet HaBraha(h)” czyta się tylko w ramach świętowania Simchat Tora(h)
i nie następuje po tym jej rozważanie, a radość z zakończenia cyklu czytania,
w związku z czym w nauczaniu społeczności jej treść jest w praktyce pominięta…

Nie oznacza to oczywiście, że ta część Tory nie jest rozważana indywidualnie,
bo np. istnieją rabiniczne komentarze i wyjaśnienia spraw z tego fragmentu;
jednak ze względu na brak regularnego, społecznego podejmowania tematu
jego zrozumienie niestety nie jest powszechne w judaizmie.

Może to wynikać z faktu, że ostatnie z tradycyjnych „613 Przykazań”
zostało już wcześniej wyodrębnione z treści poprzedniej parszy „HaEzinu”
i wynikającego z tego przekonania, że ta kolejna nie wnosi nic nowego,
a jedynie powtarza niektóre z zagadnień znanych z już rozważonych;
ale właściwie trzeba zrozumieć, że nigdy się nie wie czego się nie wie,
dlatego zamiast założeń, że coś jest zbędne i można to pominąć,
należy raczej badać tematy i sprawdzić czego można się dowiedzieć

Analogiczny problem jest powszechny w większości „chrześcijaństwa”,
gdzie np. odrzucając biblijne święta Boga nie wie się co one wyrażają;
ale nawet w wielu społecznościach, gdzie są one uznawane i praktykowane,
lecz tylko jako dodatkowy dzień szabatowy, taki jak tygodniowy Szabat,
znacząca część ich przekazu i głębi jest gubiona w pomijanych aspektach,
które wyróżniają każde ze świąt i stanowią sedno jego znaczenia:
1. nie ma Jom Terua(h) bez dźwięku trąbienia przerywanego;
2. nie ma Jom HaKipurim bez postu i Widuju (wyznania wszystkich grzechów);
3. nie ma Sukot bez szałasu i lulawów („palm” – potrząsanych wiązanek gałązek);
4. nie ma Szemini Aceret bez spełnienia całego cyklu rozważania Tory;
5. nie ma 1. dnia Pesach bez usunięcia chamecu i spożywania macy;
6. nie ma 7. dnia Pesach bez spełnienia procesu uwolnienia i wyświęcenia;
7. nie ma Szabuot bez odliczenia 7 tygodni (49 dni) aomeru…

Np. o Jom HaKipurim jest napisane, że kto by się nie umartwiał, będzie wytracony,
a ktoś po swojemu może powiedzieć, że „to radosne święto, więc będę się cieszył”
(np. dlatego, że Mesjasz już raz na zawsze skutecznie dokonał przebłagania);
da się też w tym dniu rozważać tyle biblijnych treści z taką głębią ich wykładni
(np. wielokrotnie wskazując i wyjaśniając co już zostało dla nas za nas zrobione),
że ani chwili nie poświęci się na rozważanie własnych grzechów i błędów,
więc choć będzie to wyglądało tak pięknie, że nikt może się nie zorientować;
to takie zajmowanie się Biblią sprawi, że uchybi się temu, co Biblia wymaga,
gdy właściwy porządek święta musi dawać indywidualny czas na autorefleksję,
bo to właśnie ta refleksja (a nie rozważanie teologii) jest sednem Jom Kipur.

Sposoby świętowania i praktyki religijne właściwe i dobre na Szabat tygodniowy
nie zawsze są jednakowo dobre ani potrzebne dla corocznych świąt biblijnych,
które mimo bycia dniami szabatowymi i posiadania wielu wspólnych cech
są jednak dniami szczególnymi i różnymi, co obrzędy muszą uwzględniać.

Nie można ograniczać praktyki wiary do spełniania swoich przyzwyczajeń
i wykonywania nawyków tylko dlatego, że tak zaczęło się dawno temu
nie bacząc na to, że nie mają one z treścią świąt wiele wspólnego;
a trzeba dbać o to, żeby obrzędy były doświadczaniem tego, co ukazują
i pozwalały na faktyczne duchowe przeżywanie treści, które symbolizują;
dlatego liczne praktyki świąt wciąż trzeba poprawiać i rozwijać…

3. Pominięcie Szimaona w Błogosławieństwie

Najważniejsze z pouczeń Boga wyrażonych w parszy „Wezet HaBrakha(h)”
jest jednocześnie najtrudniejszym w dostrzeżeniu i łatwo pomijanym;
bo nie jest ono wprost podane w tekście i zwyczajnie odczytywane,
ale wynika z tego, że czegoś spodziewanego w treści tej parszy nie ma;
czego zauważenie wymaga uważnego czytania, znajomości kontekstów
i wnikliwego, szczegółowego myślenia o tym co i dlaczego jest napisane;
dlatego często umyka to przy szybkim i powierzchownym odczycie…

Mosze(h) (Mojżesz) udzielając swego ostatniego błogosławieństwa Iszraelowi
uważał za ważne, żeby miało ono symboliczną i duchową liczbę 12 części;
dlatego tradycyjna wykładnia podaje, że chcąc uwzględnić plemię Lewiego
musiał któreś inne pominąć i dlatego wybrał do tego plemię Szimaona,
które niedługo wcześniej przewodziło grzechowi nierządu Baal Paora,
przez który straciło w pladze najwięcej członów i stało się najmniejsze.

W rzeczywistości istnieje jednak i Mosze(h) znał bardzo prosty sposób,
żeby pobłogosławić wszystkie plemiona w liczbie 12 i nie pominąć nikogo:
jak Jakub uczynić to nie według nazw plemion, ale imion patriarchów,
aby Efraim i Menasze(h) byli złączeni jako Josef, zaś Lewi miał swą część
;
co więcej Mosze(h) wypowiedział błogosławieństwo dla Josefa łącznie
i dopiero w jego ostatnim zdaniu wskazał, że dotyczy Efraima i Menaszego,
zaś Szimaona pominął wcześniej, gdy mówił o najstarszych synach Lei,
co razem wskazuje, że to pominięcie było zamierzone, celowe i ważne,
dlatego trzeba na ten fakt zwracać uwagę i go akcentować…

Szimaon został pominięty nie tylko po to, żeby zrobić miejsce dla Lewiego,
ale dlatego, że miał być w ten sposób bardzo surowo skarcony na grzech
oraz wezwany do radykalnego nawrócenia i poprawy w gorliwości,
żeby w przyszłości jego sytuacja mogła stać się lepsza.

Błogosławieństwa dla 12 plemion zapisane przy końcu Tory
mogą kojarzyć się z proroctwem o 144 000 opieczętowanych
z Księgi Objawienia, czyli miejsca blisko końca całej Biblii

i w tym kontekście jest to skojarzenie bardzo słuszne,
bo tam też można zauważyć pominięcie plemienia…

W proroctwie tym występuje plemię Szimaona,
zatem skarcenie dla niego okazało się owocne
i znajdą się w nim ludzie godni tego wyróżnienia;
co więcej jest też Lewi, Menasze(h) oraz Josef,
którego imieniem uwzględniono, ale zastąpiono Efraima,
prawdopodobnie ze względu na królów z tego plemienia,
którzy byli odpowiedzialni za bałwochwalstwo Iszraela;
natomiast tym razem w wyliczeniu nie ma plemienia Dana.

Dobór imion w tym proroctwie nie jest np. błędem tekstu,
bo znane rękopisy są zgodne co do występowania i kolejności,
a minimalne różnice dotyczą tylko transliteracji na grekę;
zatem w tym miejscu pominięcie też jest celowe i ważne…

Zanim jednak ta sprawa zostanie wyjaśniona,
warto zwrócić uwagę na podobny problem w międzyczasie:
w Księdze Bereszit w spisie potomków Jakuba Binjamin ma 10 synów,
jednak w I Księdze Kronik podanych jest tylko jego 3 lub 5 synów,
choć wcześniej tekst podaje potomków Iszmaela i Aszawa (Ezawa).
Niezgodność imion synów Binjamina nie jest błędem Kronik ani Tory,
bo te spisy dotyczą zupełnie różnych sytuacji w różnych czasach:
Binjamin miał 10 synów, od których wywodzi się jego plemię;
ale po pewnym ciężkim grzechu i tragicznym wydarzeniu w Gibei,
który cały Iszrael chciał ukarać, ale plemię Binjamina broniło swoich,
dlatego w wyniku wojny zostało niemal doszczętnie zniszczone,
jedynie 600 zbiegłych wojowników z tego plemienia ocalało,
a z powodu obłożenia klątwą trudno było znaleźć im żony;
dlatego część rodów z tego plemienia mogła całkiem zginąć
i wiele wieków później imiona ich przodków nie mają znaczenia,
bo nie ma już nikogo, kto by od nich pochodził…

Skarcenie za ten grzech i poparcie czyniących go okazało się dobre,
bo z tego plemienia wybrano pierwszego króla Iszraela – Szaula
i na jego terytorium Bóg wybrał miejsce dla Świątyni.

Choć co do plemienia Dana historia w Tanakhu nie wyjaśnia szczegółów,
to tuż przed sprawą Gibei opisany jest bardzo poważny problem:
synowie Dana zrabowali posąg bożka, którego sami zaczęli czcić,
a także zaatakowali i zgładzili miasto pokojowo żyjących ludzi

po tym jak utracili własne dziedzictwo i nie próbowali go odzyskać,
ale postanowili posłużyć się przemocą by skrzywdzić słabszych.
Po tych wydarzeniach w Tanakhu Dan pojawia się jako nazwa miasta,
które wyznacza północny kres Ziemi Iszraela „od Beer Szeby po Dan”,
ale właściwie leży ono na terytorium Aszera (Rechob) lub Neftaliego,
a być może nawet poza granicami, które wyznaczył Bóg;
natomiast o ludziach z plemienia Dana nie ma już później mowy
i np. wspomniane spisy z I Księgi Kronik wcale ich nie wymieniają;
wobec czego nikt z tego plemienia nie uszedł przed niewolą
ani nie powrócił do Ziemi Iszraela po niewoli asyryjskiej

(gdy pozostałe trwają w ramach państwa Jahuda(ha) (Judy))
i ono albo całkiem zaginęło albo nawet wyginęło za grzech;
dlatego nie będzie uczestniczyć w wydarzeniach z Objawienia
jako część Narodu Iszraela, o której mówi proroctwo z Obj 7,4-8

W sprawie proroctwa o 144 000 opieczętowanych z 12 plemion Iszraela
warto jeszcze wiedzieć, jak ono bywa, a nie powinno być wykorzystywane:
niektóre społeczności religijne twierdzą, że ono dotyczy ich członków,
a jeśli mają ich już więcej, to nawet tylko wyróżnionych z nich…
W takiej sytuacji można zapytać co oznaczają i jak rozróżniają plemiona,
a także „do którego zaliczasz się ty?” i „z jakiego plemienia jest ten brat?”,
bo przecież nie jest to proroctwo tylko o całkowitej liczbie, ale ma podziały;
więc jego spełnienie musi być w całości i szczegółowe.

Fakt, że 144 000 są tylko z Narodu Iszraela z podziałem na plemiona
nie pozbawia żadnych obietnic ani nadziei ludzi z innych narodów,
bo Obj 7,9.13-15 mówi o niedającym się policzyć mnóstwie z narodów,
o ludziach w białych szatach, którzy będą służyć Bogu w Świątyni,
zatem będą mieli tak bliski przystęp do Boga, jak to jest możliwe.

144 000 to liczba obejmująca tylko Naród Iszraela
i tylko z ostatnich pokoleń ludzkości przed powtórnym przyjściem Mesjasza,
to ludzie, którzy mają być chronieni przed dziejącymi się wtedy plagami,
żeby na pewno dożyć do tego, żeby stanąć u boku Jeszui (Jezusa);
ale jak liczba ta nie ogranicza udziału ludzi ze wszystkich innych narodów,
tak nie ogranicza udziału wzbudzonych z martwych w 1. zmartwychwstaniu,
którzy przy zstąpieniu Mesjasza dołączą do żyjących.

Oznacza to też między innymi to, że brak plemienia Dana w liczbie 144 000
nie podważa tego, że zgodnie z proroctwem Jakuba oni będą sądzić;
a zatem ludziom z plemienia Dana będzie dana zwierzchność nad innymi,
którą obejmą w szczególności (na pewno) ludzie żyjący ponad 3000 lat temu,
bo nie wiadomo czy są jacykolwiek inni, których może to dotyczyć;
dobrze więc mieć na uwadze uczciwie rozważając biblijną wiarę,
że ona musi być zgodna ze starożytną, bo według niej będzie sądzona
między innymi przez ludzi, którzy żyli bardzo dawno temu…

4. Nauczanie Przez Lewitów

Debarim/5Moj/Deuteronomion/Pwt 33,10:יֹורוּ מִשְׁפָּטֶיךָ לְיַעֲקֹב וְתֹורָתְךָ לְיִשְׂרָאֵל
„יָשִׂימוּ קְטֹורָה בְּאַפֶּךָ וְכָלִיל עַל מִזְבְּחֶךָ
Uczą Wyroków_Twoich dla_Jakuba i_Tory_Twej dla_Iszraela,
składają kadzidło w_nos_Twój i_doskonałość na ołtarz_Twój.”

Zgodnie ze słowami Moszego Lewici mają zajmować m.in. nauczaniem,
co raczej podkreśla ważność znaczenie tego, że muszą w tym uczestniczyć,
a nie wyklucza możliwości nauczania przez osoby z innych plemion i narodów.
Dlaczego jednak udział Lewitów w nauczaniu jest szczególnie ważny?

Lewici zostali wybrani do całkowitego poświęcenia do służby Bogu
i już od urodzenia są uczeni tego przez ojców, którzy czynią tylko to;
oni z praktyki znają obrzędy Świątyni, które inni rozważają teoretycznie,
oni muszą studiować szczegóły Tory i funkcja zapewnia im czas na to;
podczas gdy nawet najlepszy mędrzec z innego plemienia lub narodu
musi łączyć duchową służbę z doczesną pracą, która też jest potrzebna,
co oznacza, że poznanie i zrozumienie nie-Lewity jest nieco inne,
bo oparte na innych doświadczeniach i z innym zakresem wiedzy,
być może lepsze gdy chodzi o rozeznanie „życiowych spraw”,
ale na pewno ustępujące w zakresie Praw Świątyni.

Nauczanie Lewitów i nie-Lewitów nie ma się wykluczać, a uzupełniać
tak jak w szkole nie mogą uczyć sami poloniści lub matematycy,
ale potrzeba prowadzenia różnych lekcji przez różnych specjalistów,
bo mimo że każdy szkołę skończył i powinien znać wszelkie podstawy,
to jednak jedne zagadnienia zna, rozumie i wyjaśnia lepiej, a inne gorzej;
zaś Mosze(h) został natchniony, żeby o tym wyraźnie przypomnieć,
żeby np. liczebna przewaga innych nie pozbawiła Lewitów tej funkcji
ani nie próbowała ich podporządkować ludziom o innych kompetencjach,
którzy powinni nauczanie i osąd prowadzić w swoich zakresach.

5. Zwoływanie Narodów

Debarim/5Moj/Deuteronomion/Pwt 33,19:עמּים הר יקראוּ„
שׁם יזבּחוּ זבחי צדק
„כּי שׁפע ימּים יינקוּ וּשׂפוּני טמוּני חול
„Narody (na)_Górę zwołują;
tam składać_(będą) rzeźne_[oddania] sprawiedliwe,
bo obfitością mórz karmią_(się) i_skarbami ukrytymi (w)_piasku.”

Słowa tego błogosławieństwa dotyczą Zebulona i Iszszakara,
którzy są wspomniani razem w poprzednim wersecie;
ale one w odniesieniu do tych 2 plemion są zaskakujące,
bo ich terytoria znajdują się na północ od Menaszego i Efraima,
daleko od wybranego miejsca Świątyni Boga w Jeruszalaim,
które nie tylko jest jedynym, gdzie można składać oddania,
ale też właśnie tam osądzane miały być obserwacje Księżyca,
żeby koheni na srebrnych trąbach ogłosili nów dla wszystkich
i tym samym wyznaczyli święta, na które zwołani będą ludy;
o czym wiadomość wszyscy mogli następnie przekazywać dalej,
więc Zebulon i Iszszakar mają w tym udział, ale nie wyjątkowy…

Zebulon i Iszszakar (a z nimi także Neftali) mają wspólne miejsce
na granicy terytoriów, które Bóg przydzielił im losem – Górę Tabor
,
która jest powszechnie znana z przemienienia oblicza Jeszui,
przy którym 3 apostołom ukazani zostali Mosze(h) i Elijahu,
a także z zebrania tam przez Deborę i Baraka wojsk Iszraela
do walki przeciwko Siserze i Jabinowi – królowi Kanaau z Chasor.

Góra Tabor nie jest bardzo wysoka (około 580 m. n.p.m.),
jest znacznie niższa od Góry Oliwnej (ponad 820 m. n.p.m.)
oraz Góry Moria(h) – Wzgórza Świątynnego (740 m. n.p.m.);
ale za to jest bardzo wybitna – wyróżnia się od otoczenia,
i nie jest wielką przesadą nazwanie jej „samotną górą”,
bo w jej sąsiedztwie nie ma żadnych podobnych wzniesień.
Pobliski grzbiet górski Hare Nacerat na północnym-zachodzie
oraz sąsiednia góra Gibat HaMora(h) są znacznie niższe,
a z większości kierunków otaczają ją rozległe równiny,
np. Dolina Jezreel, Wyżyna Sirin, Ramot Iszszakar,
a także Dolina Jardenu z Morzem Kineret (Galilejskim),
dlatego jest doskonale widoczna ze wszystkich stron
od Góry Karmel na zachodzie po Góry na wschodzie Jardenu
i od Góry Meron na północy po Góry Gilboa na południu;
a nawet jeśli w jakimś miejscu nie da się jej zobaczyć,
to wystarczy wejść na pobliskie wzgórze, które ją zasłoniło;
dlatego nadaje się ona doskonale do ogłaszania nowiów,
bo sygnał ogniowy z jej szczytu dotrze do wielu miejsc

Rozpowszechnianie informacji o nowiach miesięcy
przy pomocy sygnałów ogniowych ze szczytów gór
nie jest nigdzie wprost zapisane ani nakazane w Torze,
nie wiadomo czy Iszrael to wymyślił czy dostał inne objawienie,
ale na pewno jakiś czas spełniali i przekazywali taką tradycję
i na pewno zaprzestano praktykowania tego sposobu
nie traktując go jako Przykazania, które trzeba zachowywać,
gdy z powodu przeciwności stało się mylące i nieskuteczne…

Świadectwa w Talmudach wspominające o tej sprawie mówią,
że ponieważ Szomronim (Samarytanie) wysyłali mylące sygnały
z wiadomościami o nowiach trzeba było wysyłać posłańców,
którzy zaniosą do diaspory pewną i nieskażoną informację,
zaś te rozpalane na górach sygnały ogniowe zostały zniesione;
ale z pewnością nie zrezygnowano z nich szybko ani łatwo,
lecz próbowano przeciwdziałać dawaniu mylących znaków
i chronić możliwość czynienia tego we właściwy sposób;
dlatego Talmudy mówią też, że nie czyniono tego gdziekolwiek
ani nie obserwowano wszystkich widocznych gór w okolicy,
lecz był wyznaczony do tego łańcuch szczytów – szlak wiadomości
i tylko sygnały nadawane z tych miejsc były w tej sprawie ważne…

Wejść na szczyt góry i rozpalić pochodnię łatwo może 1 człowiek,
a żeby uniemożliwić to na wszystkich górach trzeba wielu strażników,
bo na każdej musi być ich więcej od tych, których mają zatrzymać;
dlatego wyznaczenie szczytów było ważne dla utrzymania praktyki,
ale mimo tego nie wystarczyło, żeby z niej nie zrezygnować…

Talmud Jeruszalmi w traktacie Rosz HaSzana(h) 2:1:8 świadczy,
że gdy mówi się o zniesieniu tych sygnałów ogniowych,
to nie dotyczy to sygnałów od Morza Kineret i dalej na północ,
więc np. były one nadal zapalane w Safedzie;
jednak żeby wiadomość dotarła w okolice Morza Kineret,
trzeba było pieszo przynieść wiadomość z Jeruszalaim
i dopiero gdzieś w pobliżu, już na północ od Samarii,
rozpalić pierwszy sygnał ogniowy – być może na Taborze,
o którym wspomina Tosefta Rosz Haszana(h) 1:17;
a zatem wymagało to najpierw przejścia około 140 km.

Dalsze części świadectw w tej sprawie mówią,
że sygnałów nie nadawano w dni szabatowe,
żeby nie naruszać zakazu rozpalania ognia,
ale gdy obserwację osądzono w dniu szabatowym,
to sygnał był wysyłany dopiero w następnej dobie;
co nie było rozumiane jako późniejszy nów!

Zapisane w Talmudach dyskusje wyjaśniają bowiem o tym,
że sygnałem ogniowym oznajmiano tylko 29 dni miesiąca,
a jego brak miał świadczyć o miesiącu 30-dniowym.

Czy zatem w świetle faktów ma większy sens,
żeby tak komunikować koniec 29 dni i początek miesiąca,
czy raczej, że miesiąc, który się zaczął, będzie miał 29 dni?

Żeby móc zgodnie z Torą świętować Jom Terua(h)
w całości jako dobę szabatową od wieczora do wieczora
(a w diasporze na wschodzie Słońce zawsze zachodzi wcześniej),
decyzja musiałaby być podjęta i rozgłoszona do zachodu Słońca
i obserwatorzy w najlepszym razie mieliby najwyżej kilka minut,
żeby stanąć przed Sanhedrynem i odpowiedzieć na pytania
(a w większości miesięcy nów pojawia się po zachodzie Słońca);
co wykluczałoby obserwatorów poza Wzgórzem Świątynnym,
bo nawet np. z Góry Oliwnej sama droga zajęłaby zbyt długo,
a co dopiero dla świadków ze wszystkich dalszych miejsc
(jak np. Hebron, Tel Awiw, Beer Szeba, Tyberiada, Hajfa, czy Dan)
zatem nie należałoby uznawać obserwacji z całej Ziemi Iszraela,
które dla ogłaszania aktualnego nowiu nie miałby znaczenia,
bo nie byłoby szans, żeby na czas o nich zaświadczyć;
podczas gdy dopuszczanie świadectw z rozległego obszaru
było potrzebne, żeby cyklu miesięcy nie zaburzała pogoda,
bo nawet gdyby gdzieś np. było bardzo pochmurno,
to w innym miejscu powinno wtedy dać się zobaczyć.

Przekazanie wiadomości przez posłańców na Górę Tabor,
a tym bardziej do miast dalej na północy Iszraela i diaspory
też wymaga co najmniej 2 dni lub jeszcze więcej marszu,
zanim sygnał ogniowy szybko rozpropaguje ogłoszenie dalej;
więc także komunikat o aktualnym nowiu by nie zadziałał.

Żeby sygnały Szomronim (Samarytan) mogły kogokolwiek mylić
musiały być nadane w oczekiwanym dniu i wcześniej niż właściwe,
bo po 28 czy po 27 dniach miesiąca nie zwrócono by na nie uwagi,
zaś po właściwym ogłoszeniu już niczego by nie zmieniały;
zatem mogliby mylić tylko sygnalizując 29 dni przy braku obserwacji
w tym 1 dniu, w którym sygnał mógłby być wysłany.

Gdyby wysłanie sygnału zostało (dodatkowo) opóźnione o dzień,
bo obserwacja i osąd zostały dokonane w dobie szabatowej;
to nie mogłoby to już poprawić doby świętowania Jom Terua(h),
bo nie da się po fakcie zmienić (nie)dokonanej przeszłości;
a nawet gdyby mogło to poprawić terminy dalszych świąt,
to oznaczałoby zaburzenie liczenia dni takiego miesiąca
i np. odstęp od Jom Terua(h) do Sukot inny niż właściwy,
bo dodano lub odjęto by dzień w trakcie trwania tego miesiąca.

Jeśli zaś sygnał właściwie miał oznaczać,
że miesiąc, który się już zaczął, będzie miał 29 dni
(bo tak osądzono zaobserwowaną fazę Księżyca);
to nie ma znaczenia w którym dniu miesiąca będzie nadany,
świadkowie mogą iść do Sanhedrynu nawet kilka dni,
można poświęcić czas na wysłuchanie wszystkich zeznań,
wiadomość może przez kilka dni docierać do innych miast,
a wciąż wszyscy poznają daty świąt przed tymi świętami,
bo co najmniej 2 tygodnie przed wyznaczonym nowiem
będą pewni czy minione dni miesiąca odjąć od 29 czy 30;
więc jeśli chodzi o sens i wartość takiej wiadomości,
to pod każdym względem przewyższa koniec 29 dni…

Wadą ogłaszania długości miesiąca przy początku 29 dni
jest jednak to, że skoro może być przekazywana w kilku dniach,
to w każdym z tych dni mylący sygnał może być skuteczny,
bo w każdą noc tak samo należy zwrócić na niego uwagę;
ale właśnie to może być powodem zaprzestania tego,
zaś dopilnowanie porządku w zaledwie 1 noc na 1 górze
należałoby uznać za dość łatwe do skutecznego spełnienia,
żeby wymagać uczynienie tego i utrzymanie sygnałów,
więc nie byłoby uzasadnienia dla zaprzestania praktyki.

6. Ukazanie Ziemi Obiecanej

Końcowa część parszy mówi o ukazaniu Moszemu Ziemi Obiecanej
i jego śmierci na szczycie Pizga(h), na Górze Nebo na wschodzie Jardenu.
Wierzchołki tej góry są bardzo odległe i niższe niż np. Góra Oliwna,
więc nie da się z niej zobaczyć Wzgórza Świątynnego i Jeruszalaim,
które są z niej zupełnie zasłonięte przez Góry Jahuda(ha) (Judzkie),
zatem Bóg nie mógł pokazać Moszemu Ziemi Obiecanej fizycznie,
ale musiał uczynić dla niego cud, żeby on mógł ujrzeć te miejsca.

Gdyby było to np. uniesienie w górę, widziałby z daleka i bez szczegółów,
widział by kraj zamieszkany przez pogańskie narody, które mają zginąć
z powodu swoich obrzydliwych bałwochwalczych praktyk, np. ofiar z ludzi;
ale jeśli raczej Bóg dał mu objawienie i „zabrał go w duchową podróż”,
to mogła to być podróż i przez przestrzeń i przez czas, a Mosze(h) mógł ujrzeć
np. wspaniałość królowania Dawida, Świątynię Szlomo(ha), Pesach Jaszijahu,
tłumy słuchające Jeszui i Tysiącletnie Królestwo Mesjasza w przyszłości
widząc nie tylko jaką Ziemia Kanaan była, ale jaką Ziemia Obiecana ma być;
Mosze(h) mógł ujrzeć znacznie więcej niż na pierwszy rzut oka widać
i tak samo my możemy widzieć więcej, jeżeli będziemy na to otwarci…

Chwała Bogu!

Wyraź opinię o artykule:

Click to listen highlighted text!