O Autorze – Tomasz Palutkiewicz

Czas czytania: 8 minut

​Nazywam się Tomasz Palutkiewicz, jestem szczęśliwym mężem jednej żony, ojcem jednego syna
i bratem usługującym nauczaniem Słowa Bożego w społecznościach mesjańskich w Polsce,
głównie w zgromadzeniach wspólnoty, której jestem członkiem, ale też dla innych, którzy są chętni aby słuchać i rozmawiać.
Ukończyłem studia magisterskie na kierunku „informatyka w nauce i technice”, a później studiowałem jeszcze także fizykę,
w pracy zawodowej jako programista zajmowałem się m.in. oprogramowaniem medycznym (automatyczna diagnostyka serca),
a wcześniej też inżynierskim (np. projektowanie konstrukcji mostów), bazami danych oraz interfejsem użytkownika.
W czasie poza pracą badam Pismo Święte, historię, kultury i języki; piszę i dyskutuję o sprawach wiary, etyki i sprawiedliwości,
a w Szabaty, biblijne święta i kiedy jeszcze jest to możliwe, usługuję na nabożeństwach biblijnym wyjaśnianiem tych zagadnień.

Wychowałem się w rodzinie, w której praktykowane były katolickie zwyczaje, ale nazwanie jej katolicką byłoby znaczącą przesadą,
bo niektórzy dawali wzór religijności i gorliwości, a inni bywali w kościele najwyżej kilka razy w roku, raczej z powodów rodzinnych.
Sam początkowo, w dzieciństwie, byłem względnie gorliwym katolikiem (w porównaniu np. z innymi dziećmi w klasie i w sąsiedztwie),
np. oprócz uczestnictwa w mszach w niedziele i nakazane katolickie święta, chodziłem też co tydzień na msze dla dzieci szkolnych;
ale to pozwoliło mi szybko przekonać się o bezowocności praktykowania tej religii – spowiadając się z grzechów jak byłem nauczony
ciągle otrzymywałem „rozgrzeszenie” za te same winy, których wtedy wcale nie poprawiałem ani nawet nie żałowałem, że je popełniam,
z czasem przestałem robić „rachunek sumienia”, bo już nauczyłem się na pamięć wierszyka recytowanego regularnie w konfesjonale;
poznałem też różnice między poglądami religijnymi i odkryciami nauk przyrodniczych o rozwoju wszechświata i życia na Ziemi,
a naukowe wytłumaczenia kilku biblijnych historii i cudów wtedy sprawiły na mnie wrażenie o zbędności Boga i Jego działań w świecie;
co łącznie doprowadziło mnie do przekonania o bezsensowności takiej religii, a że praktycznie nie znałem wtedy innych, to do okresu ateizmu,
w którym czasami niechętnie zdarzało mi się być w kościele lub czytać fragmenty Biblii na daną niedzielę, bo tego ode mnie wymagano.

Na początku drugiego roku studiów, kiedy na wykładzie z fizyki profesor omawiał kosmologię (dział dotyczący początków i rozwoju wszechświata),
zdziwiło mnie, że zaczynając wspomniał o biblijnym opisie stworzenia jako jednym z historycznych poglądów, jakie ludzie mieli na ten temat,
bo wtedy miałem przekonanie, że nauki przyrodnicze wyjaśniają wszystko i poważni naukowcy nie tracą cennego czasu na coś takiego…
Wówczas postanowiłem zrewidować swój punkt widzenia i przeczytać Pismo Święte po to, żeby uczciwie ocenić swój światopogląd,
nie zaczynałem go czytać z nastawieniem, że będzie to objawione przez Boga źródło wiary i prawdy o człowieku, grzechu i zbawieniu;
ale już od pierwszych rozdziałów przekonałem się o tym, jak bardzo pomyliłem się w swej wcześniejszej, bezpodstawnej ocenie…

Po pierwsze, choć wcale tego nie chciałem ani tak nie próbowałem, wiedza z wykładów dotyczących np. kosmologii i fizyki środowiska,
ułożyła mi się w interpretację godzącą odkrycia nauki i biblijną historię stworzenia – coś, czego starożytny człowiek nie mógłby sam wymyślić,
bo np. istnienie roślin przed oczyszczeniem atmosfery i uczynieniem jej przeźroczystą dla światła widzialnego jest wbrew doświadczeniu i intuicji,
a jednak to pierwotne organizmy samożywne, korzystając z ultrafioletu, ciepła i chemicznych źródeł energii zmieniły skład powietrza na Ziemi
sprawiając, że Słońce, Księżyc i gwiazdy (które od dawna istniały daleko od nas) mogły stać się widoczne dla obserwatora na naszej planecie;
zatem prawda okazała się taka, jak „dni 3. i 4.” (Bereszit/1Moj/Genesis/Rdz 1,9-19), a przeciwna do tego, co mógł pomyśleć prymitywny rolnik
dostrzegający w swej codziennej praktyce, że wszystkie znane mu rośliny do życia i wzrostu potrzebują światła, w szczególności światła Słońca…
Dziś wierzę w zgodność odkryć nauki, które działają w praktyce, mają zastosowania, a także że Biblia jest o tym prawdą objawioną przez Boga.
W moim życiu sprawdziło się to, co powiedział biolog Louis Pasteur: „Mało wiedzy oddala od Boga, a dużo sprowadza do Niego z powrotem”,
a także fizyk Werner Heisenberg: „Pierwszy łyk ze szklanki nauk przyrodniczych zamieni Cię w ateistę, ale na dnie tej szklanki czeka Bóg”.
Dzięki temu zrozumiałem też, że o cudowności zjawiska nie rozstrzyga nadprzyrodzoność ani żaden konkretny sposób jego uczynienia,
ale tylko dobre owoce, jakie to dzieło sprawia dla potrzebujących pomocy ludzi lub na świadectwo i ku przyszłej przemianie całej ludzkości;
zaś naukowe wytłumaczenia (niektórych z) biblijnych cudów jako zjawisk zgodnych z Prawami Natury nie umniejszają wcale mocy Boga,
ale właśnie jeszcze bardziej dowodzą Jego mądrości i mocy, która pozwoliła Mu wszystko przewidzieć, zaplanować, przygotować i spełnić
już w akcie stwarzania wszechświata ustanawiającym każdy proces, a nie dopiero nagłymi interwencjami w jakieś źle dziejące się wydarzenia.

Dalej zaskoczyło mnie, że nauczanie Biblii jest całkiem inne niż „Kościoła”, którym byłem wcześniej rozczarowany, na przykład:
nie ma nakazów pokłonów i modlitw przed obrazami i figurami dawno zmarłych „świętych”, ale zakaz i potępienie takich bezsensownych praktyk;
nie ma regularnego spowiadania się ze świadomych win, a tylko jednorazowe oczyszczenie z popełnionych nieświadomie i obowiązek poprawy;
co natychmiast przekonało mnie o wartości, słuszności i mądrości treści tej Księgi przewyższającej ludzkie myśli nie tylko wtedy, ale i dziś,
co okazało się ustanowieniem porządku, który może w praktyce zmieniać ludzi na lepsze i działać dla dobra tych, którzy to uznają i stosują;
dlatego już od pierwszej nocy, kiedy walcząc ze zmęczeniem i snem przeczytałem całą Torę, postanowiłem, że chcę żyć ściśle według tego,
czego oczywiście dopiero zaczynałem się wtedy uczyć popełniając po drodze wiele błędów, poprawiając je i wzrastając ku uświęceniu,
co wciąż trwa i mam nadzieję, że będzie trwało przez resztę mego życia – po przyjęciu i spełnianiu jednego sensu Przykazania Bóg daje następny
cały czas pogłębiając poznanie i zrozumienie Jego Słowa, a także owoców, jakie to wydaje w życiu dla każdego z osobna i dla społeczności.

​Choć bardzo podstawową znajomość faktów z Ewangelii miałem wcześniej z tego, co czytałem jeszcze jako niepraktykujący katolik,
to ich prawdziwą głębię i wartość poznałem dopiero po tym, jak czytając doszedłem do nich po Tanakhu, znając i uznając już Torę;
bo dopiero wtedy mogłem dostrzec i zrozumieć np. zawarte w nich nawiązania i wyjaśnienia Przykazań i wcześniejszych historii,
które czytelnik błędnie zaczynający od tych późniejszych ksiąg lub sięgający po Biblię nastawiony już przez kościelne doktryny
po prostu pomija lub tworzy sobie o nich fałszywe wyobrażenia, dopasowane do założeń i wniosków wmówionych wcześniej.

Dlatego etap ateizmu i nawrócenie się „z czystą kartą”, bez dogmatycznych poglądów, uważam za wielkie błogosławieństwo,
które umożliwiło mi czytanie wszystkiego jak napisane, a nie stopniowe uwalnianie się z fanatyzmu starych wierzeń;
po błędnej wierze i praktykowaniu złej religii potrzeba zweryfikować i poprawić wszystko, a nie tylko wybrane szczegóły.

Dziś wiem na pewno, że Bóg doskonale wiedział co robi objawiając Swe Słowo i pobudzając proroków do tego,
żeby księgi Biblii spisane i dostępne dla ludzi stawały się w historycznej kolejności, z koniecznymi doświadczeniami:
nie zaczynając od błędnego „chrześcijaństwa”, ale dochodząc do poznania prawdziwego Mesjasza właściwą drogą
przez całą historię od stworzenia, przez upadek, przypominanie Przymierza i kolejne doświadczenia i skarcenia…

W rozważaniu, pojmowaniu i wyjaśnianiu Słowa Bożego stosuję syntetyczne podejście – łączę fakty ze wszystkich dostępnych źródeł,
po pierwsze tłumacząc trudne i niejednoznaczne wypowiedzi z Biblii samym Pismem, kontekstami, innymi fragmentami Słowa Bożego,
a po drugie uzupełniając poznanie o świadectwa z innych źródeł, które także mówią o faktach wskazanych w Piśmie Świętym,
które w ten sposób wymaga od czytelnika, żeby o pewnych sprawach dowiadywał się więcej, nie zamykał w swych założeniach,
ale otworzył się na to, że prawda jest bardziej złożona i trzeba rozważyć możliwości, jakich się wcześniej nie dopuszczało…

Click to listen highlighted text!